Moje pierwsze spotkanie z prozą Małeckiego. Mam na półce dość sporo jego książek i na pewno za dużo nawet jeśli chce się dać kredyt zaufania jakiemuś autorowi. Kurczę, intuicja mnie nie zawiodła. Słyszałam, że proza Małeckiego może się przejeść i że jego książki bywają bardzo podobne pod pewnymi względami. Cóż, to będę w stanie ocenić za jakiś czas. "Święto ognia", cóż to była za literacka uczta! Już sam opis zachwyca, a kiedy przewróci się pierwszą stronę... Jedną z trzech głównych bohaterów i zarazem narratorów jest cierpiąca na porażenie mózgowe Anastazja. Narrację dzieli ze swoim ojcem i starszą siostrą. Jakub Małecki zaprasza nas do dość hermetycznego świata. Anastazja obserwuje świat przez okno, Łucja (starsza siostra) jest baletnicą, a Leopold (ojciec) łączy opiekę nad niepełnosprawną córką z własną działalnością. Małecki opisuje bardzo dość zwyczajne życie swoich bohaterów, ale robi to w taki sposób, że nie można się oderwać od lektury. Ta opowieść trąciła strunę mojej duszy i złamała serce.
Tata tańczy za szybą. Podnosi rozmazane przez deszcz ręce i kołysze rozmazaną przez deszcz głową, ma zamknięte oczy i ja w końcu też zamykam swoje, i śpię, i budzę się rano, i znowu jesteśmy razem.
Łucja wierzy, że przed wspomnieniami uratuje ją balet. Nastka obserwuje świat przez okno z taką uwagą, że zdarza jej się przenosić w innych ludzi. Ich ojciec coraz częściej ucieka do jedyne...