Zbiór reportaży pt. "Wojna futbolowa" to kawał znakomitej literatury.
Jest w nich coś magicznego, coś czego samymi oczami nie potrafimy zaobserwować.
Wynika to zarówno z doskonałego zaznajomienia się z opisywanymi tematami, jak i z kunsztu wykonania. A ów kunszt polega na kwiecistym, soczystym w rzadkie wyrażenia języku. W niezwykle klarownym przedstawianiu scen np. tej w której Pan Ryszard zgubił się w mrokach zaciemnionej Tegucigalpy, stolicy Hondurasu.
Jak to w reportażu, autor skupia się na wydarzeniach strasznych, na cierpieniu człowieka, biedzie, niezdolności porozumienia się, konfliktach zbrojnych.
Większość z dwudziestu pięciu reportaży mówi o Afryce m. in. o :Kongu, Południowej Afryce, Algierii, Nigerii.
Tytułowa "Wojna futbolowa" to konflikt między Hondurasem a Salwadorem, krwawy ale trwający raptem 100 godzin.
Ryszard Kapuściński popisuje się niezwykłą odwagą, kilkakrotnie o włos unikając śmierci.
Jednak niektóre z przytaczanych danych nie mogą być prawdą, gdyż 100% nigdy się nie rozciągnie, gdy mówimy o jedności. Drugim dla mnie minusem jest skupienie się na polityce, autor nie krytykuje komunizmu, właściwie pochwala go. Z innych książek wiem że z czasem się to zmieni.
Ważąc te wszystkie argumenty, zachęcam do lektury zbioru, stawiając 7/10.
Notka wydawnicza:
Tytułowa Wojna futbolowa to konflikt zbrojny między Hondurasem a Salwadorem w 1969 r., którego początkiem był mecz piłki nożnej reprezentacji tych małych republik Ameryki Środkowej. Sceneria książki zmienia się jak w kalejdoskopie: Luanda, Tanganika, Algieria, Azja Mniejsza to kolejne etapy reporterskiej podróży Kapuścińskiego, w którą wpisał dyskretnie interesujące wątki autobi...