"Bajki robotów" to wielce nużąca i niezrozumiała lektura.
Czyta się ją jak po grudzie, ciągle musimy trudzić się nad czytaniem długich neologizmów.
Słów które z nauką nie mają prawie nic wspólnego, a więcej z wyobraźnią autora.
Te wyrazy nic nie znaczą, sprawdzałem w słowniku.
Do tego bajki pisane staropolskim stylem, co może trochę upiększa ale także utrudnia lekturę.
Na tom składa się piętnaście baśni.
Jest to niewątpliwie oryginalna twórczość, ale to jeden z bardzo nielicznych atutów.
Niestety ta jedna z najsłabszych pozycji Lema stała się lekturą szkolną.
Tym można tłumaczyć coraz mniejszą popularność tego wybitnego pisarza i futurologa.
Do tej pozycji przyciągnęło mnie zamierzchłe, mgliste wspomnienie z bodajże 3 klasy podstawówki. A było bardzo przyjemne. Niestety z wspomnieniami tak jest że z czasem je upiększamy, a to jakie style w pisarstwie preferujemy także zmienia się z wiekiem.
Bajki robotów wydane po raz pierwszy w 1964 r. nawiązują do modelu klasycznej baśni, ich wyjątkowość polega jednak na tym, że baśniowe fabuły rozgrywają się w scenerii kosmicznej, a bohaterami opowiadanych historii są istoty mechaniczne.
Stanisław Lem w groteskowo-żartobliwy sposób kojarzy konwencje fantastyki naukowej i typowe wątki baśniowe, mieszając poważną problematykę z beztroską parodią i...