Kto zna serię książek o osobliwcach, ten wie, że w każdym tomie dużo się dzieje. I tak samo jest w przypadku „Konferencji ptaków”. Ten tom również trzyma poziom, jeśli chodzi o tempo akcji, znów poczujemy na plecach macki głucholców, staniemy oko w oko z niebezpieczeństwem, a stawką jest pokój pomiędzy różnymi klanami, który z każdą chwilą coraz trudniej utrzymać.
Pozycja ymbrynek jest coraz bardziej poddawana w wątpliwość, po tym, jak z więzienia ucieka grupa upiorów. To jest początkiem serii tajemniczych zniknięć unikalnych przedmiotów i porwań innych osobliwców. Gdy przyjaciele Jacoba odkryją przerażający plan zbiegów, zrobią wszystko by pokrzyżować im plany. Na szczęście do ich zespołu dołączyła nowa osoba, która wzbogaca grupę swoimi zdolnościami. Budzi też lekki niepokój, gdyż wisi nad nią przepowiednia, którą grupa Pani Peregrine nie do końca jest w stanie zinterpretować. Jaką rolę odegra Noor w walce pomiędzy wyznawcami Caula?
„Konferencja ptaków” to kolejny tom serii, którą kocham i wyczekuję kolejnych części. Podoba mi się styl autora, który tworzy dynamiczną akcję nie zanudzając czytelnika zbędnymi opisami. Mamy tutaj bardzo charakterystyczne postacie, które są silnymi indywidualistami, co czasem powoduje problemy z dojściem do porozumienia. Zupełnie jak w realnym świecie, czasem się spierają i sobie dogryzają. Jednak potrafią się zjednoczyć i troszczą się o siebie nawzajem, choć każdy okazuje to w inny sposób.
Książkę czyta się bardzo szybko, jednak nie wyjaśnia ona nam zbyt wiele. Jest raczej gruntem do kolejnej części, w której dojdzie do rozstrzygnięcia pomiędzy dobrem i złem.
Tak jak w części pierwszej miałam wrażenie, że historia jest specjalnie podciągnięta pod zdjęcia, które się w niej znalazły, tak w przypadku „Konferencji ptaków” to wrażenie znikło. Fotografii nie ma już tak dużo i doskonale obrazują opisywane sytuacje, miejsca czy postacie.
Jednak jest to seria, którą trzeba czytać po kolei, najlepiej nie robić sobie między poszczególnymi tomami zbyt dużej przerwy. Ja zaczynając część piątą miałam już nikłe wspomnienia z „Mapy dni”, dlatego trochę mi zajęło, zanim na nowo połapałam się w sytuacji w jakiej znaleźli się nasi przyjaciele.
Jest to naprawdę dobra seria dla młodzieży, a nawet dla dorosłych, którzy lubią książki pełne akcji, z masą fantastycznych postaci i bez zbędnych opisów