Czasami sięgam po książki dla młodzieży i w wielu przypadkach, to naprawdę przyjemnie spędzony czas.
Książka „Te wiedźmy nie płoną” jest skierowana właśnie do młodszego czytelnika. Nastoletni bohaterowie z zachowaniami nieco infantylnymi, typowymi dla swojego trudnego wieku, pierwsze miłości i rozstania. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że właśnie wątek miłosny zdominował opowieść. Zrozumiałam dlaczego, gdy doczytałam, że autorka jest edukatorką LGBTQ. Wiadomo, że warto przemycać w literaturze treści edukacyjne, mające na celu szerzenie tolerancji, jednak tu seksualność bohaterki wysunęła się na plan pierwszy.
Siedemnastoletnia Hannah jest wiedźmą i mieszka w Salem, miejscu, które dla kobiet jej pokroju nie było łaskawe. Dlatego teraz jej klan, jak każdy inny, musi ukrywać swoje moce i możliwości, by historia się nie powtórzyła. W Salem zaczyna jednak dziać się coś niepokojącego. Kto poluje na wiedźmy i jakimi motywami się kieruje? Mimo, że Hannah nie otrząsnęła się jeszcze po rozstaniu z Veronicą, to właśnie z nią przyjdzie jej współpracować, by odkryć prawdę. A zagrożenie może stanowić dosłownie każdy z ich otoczenia.
Książka z pewnością nie jest nudna. Akcja rwie do przodu i z ciekawością śledzimy kolejne mrożące krew w żyłach wydarzenia. Magia przeplata się z codziennym życiem nastolatków, ich problemami i nadziejami.
Opowieść moim zdaniem przemówi do młodzieży. Mnie jednak do końca nie przekonała. Potencjał, który drzemie w tej historii nie został w pełni wykorzystany poprzez skupianie się na wątku miłosnym, który zawładnął fabułą. Może to po prostu nie była książka dla mnie?