Książka od razu zainteresowała mnie swoim opisem i tematyką, mimo tego, że po ten gatunek powieści nie sięgam często. Zdecydowanie spodobał mi się pomysł na nią i byłam jej dodatkowo ciekawa, gdy dowiedziałam się, że jest to debiut Pani Mart Malinowskiej. Uwielbiam sięgać po debiuty polskich autorów!
W książce poznajemy Verę i Rena i to ich poczynania będziemy śledzili przez lekko ponad 300 stron tej powieści. Na początku było mi ciężko odnaleźć się w tej historii i w tym wykreowanym przez autorkę świecie, ale z każdą kolejną stroną wszystko robiło się coraz jaśniejsze i czytelniejsze! Vera traktowana jest jako widząca. To ona potrafi spojrzeć w przyszłość, jednak sama została pozbawiona swojej przeszłości i nie posiada żadnych wspomnień. Ren jest jej przewodnikiem. Oboje mają zostać narzędziem i sposobem króla Digoria na zdobycie nowych terenów i rozszerzenie swojego królestwa.
Książka podobała mi się, jednak nie posiada ona mocnych zwrotów akcji. Jest dość statyczna i monotonna. Mamy w niej jednak bardzo ciekawie wykreowanych i zbudowanych bohaterów i każdy jest dokładnie opisany i przedstawiony. Spodobały mi się również opisy miejsc i one zdecydowanie również zasługują na małe wyróżnienie!
Myślę, że jest to bardzo udany debiut i z miłą chęcią sięgnę po kolejne książki autorki.
Na co cię stać w obronie własnej tożsamości?
W Południowych Królestwach, zróżnicowanych i skłóconych dominiach, niektóre kobiety widzą przyszłość. Ich Przewodnikami zostają mężczyźni, którzy przeszli długie szkolenie i niebezpieczne rytuały. W Diogorii – krainie skomplikowanych maszyn, honoru i opanowania – nie ma osób obdarzonych talentem magicznym, ale nie brak tam dzielnych wojowników, łaknący...