Muszę na wstępie przyznać że uwielbiam pióro Haruki Murakamiego.
Pisze w tak oryginalny, delikatny wręcz wysublimowany a jednocześnie w przejmujący sposób.
Dużo tu realizmu magicznego, mówiących kotów, osób tracących i odzyskujących przytomność w niewyjaśniony sposób.
Również wiele odwołań do historii, szczególnie II Wojny Światowej.
Pisarz ma niezwykły dar do przykuwania uwagi, mimo że opisuje zwykłe życie Japończyków, jakoś nie sposób, zostawić jego dzieł samych sobie i odejść.
Wiele tu wartych uwagi metafor i paralel.
Na fabułę powieści składają się trzy z pozoru odrębne wątki. Z czasem jednak, można zauważyć pewne wspólne elementy. Z biegiem stron widać że te historie tworzą całość.
Piętnastoletni chłopiec imieniem Kafka (takie sobie sam przybrał), w dniu swoich urodzin ucieka z domu. Z domu w którym nie zaznał miłości, w którym unikał swego ojca, a ojciec jego. Matki nie pamiętał, bo opuściła ich gdy miał cztery lata. Zabrała ze sobą adoptowaną córkę, a Kafce zostało jedynie zdjęcie siebie i siostry.
Tak więc zabiera trochę pieniędzy ojca, pakuje potrzebne rzeczy i ucieka. Jedzie autobusem z Tokio na południe do Takamatsu. Z początku mieszka w hotelu. Co dalej się z nim dzieje, tego nie będę zdradzał.
Drugi wątek dotyczy historii która wydarzyła się podczas II Wojny Światowej, gdzieś na prowincji.
A dotyczy nauczycielki i dzieci które zbierały w lesie grzyby i ujrzały niezwykły blask na niebie.
Co dalej, nie zdradzę tym bardziej.
Trzeci wątek dotyczy pana Nakaty który rozmawia z kotami. Przez co sprowadza na siebie problemy, ale jakie na pewno nie zdradzę.
Piętnastoletni Kafka ucieka z domu przed klątwą ojca na daleką wyspę Shikoku. Niezależnie od niego podąża tam autostopem pan Nakata, staruszek analfabeta umiejący rozmawiać z kotami oraz młody kierowca z końskim ogonem lubiący hawajskie koszule. Ojciec Kafki zostaje zamordowany i wszystkich trzech poszukuje policja. Po spotkaniach z zakochaną w operach Pucciniego kotką Mimi, Johnniem Walkerem i in...