Kiedy przyłapiesz faceta na zdradzie, najlepiej odpłacić się mu pięknym za nadobne. A może by tak nie dać mu krasnala? Ha, niech ma za swoje!
Agnieszka Rusałka po zdradzie swojego narzeczonego udaje się do baru i topi smutki. W ten sam wieczór poznaje tajemniczego przystojniaka o nazwisku Bond, który tym samym staje się jej przyszłym towarzyszem. Aga zrywa wszelkie kontakty z Jackie, eks narzeczonym, jednak nie jest to proste, łączy ich jedna rzecz: krasnal ogrodowy. Jack za wszelką cenę chce odebrać jej krasnala, jednak kobieta w chęci zemsty postanawia mu to utrudnić.
I takim sposobem wplątuje się w sprawę godną W-11. Rzeczony krasnal ukrywa pewną cenną rzecz, którą starają się zdobyć, oprócz Jacka, członkowie mafii. Na swej drodze Agnieszka spotyka wiele osób, które są mniej lub bardziej zaangażowane w sprawę z krasnalem. Nawet jej nowy „chłopak”, Jerzy Bond, który dziwnym trafem znika wtedy, gdy powinien przy niej być. I już nie wie, komu może zaufać.
Co takiego zawiera krasnal? Dlaczego Jacek chce zdobyć tego małego ludka? Kim tak naprawdę jest Jerzy Bond i co ma wspólnego z całą akcją? I skąd wziął się tytułowy trup?
Po pierwszej książce Ewy Stec byłam ciekawa jej nowych powieści. „Romans…” wpadł mi w ręce dość niedawno i postanowiłam w wolnej chwili przestudiować treść. I jestem po prostu zachwycona! Pani Stec stworzyła niesamowitą komedię ze zbrodnią i tajemnicą w tle. Od początku do końca coś się dzieje, ciągle dochodzą nowe fakty, a czytelnik zastanawia się, co będzie dalej? Czym zostanie jeszcze zaskoczony?
Bohaterowie są na swój sposób ciekawi. Każda postać wydaje się normalna, a jednak pod koniec okazuje się, że jest zupełnie kimś innym. Weźmy np. Jerzego Bonda, który okazał się jednak kimś… stosownym, Wiesia, który wcale nie był wieśniakiem. Autorka użyła swojej wyobraźni dosyć obszernie i wyszły z tego naprawdę fajne postacie.
Osobiście jestem fanką stylu pani Stec. Lekki i zwiewny, pozwalający na szybkie i wciągające czytanie. Naprawdę szybkie. Niektóre zdania zostały wzbogacone o nieco starsze, trudniejsze słowa języka polskiego, ale to tylko dodało uroku książce. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak polecić Wam „Romans…”, ale nie tylko. Wszystkie książki pani Ewy Stec są godne uwagi. I świetnie nadają się jako nasz czasoumilacz.
Źródło:
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/