Poezja tkwi w szczegółach

Recenzja książki Kot Wittgensteina
Z twórczością pani Małgorzaty Kulisiewicz miałam już okazję się spotkać; recenzowałam tutaj na blogu jej wcześniejszy tomik, „Inni bogowie”, który zrobił na mnie duże wrażenie. Przyznam, że w dalszym ciągu jestem zdecydowaną zwolenniczką prozy i po poezję nie sięgam tak często, jakbym chciała – ale znając już utwory tej autorki, z radością sięgnęłam po kolejne, bo miałam przeczucie, że się nie zawiodę. Instynkt podpowiadał mi prawidłowo.
W przypadku „Innych bogów” uderzyła mnie przede wszystkim olbrzymia wrażliwość i uczuciowość autorki. Bywały wiersze, po których musiałam przerwać lekturę, ponieważ ładunek emocjonalny był zbyt duży, by tak po prostu przewrócić stronę i zagłębić się w kolejnym utworze. Tym się właśnie różni czytanie poezji od prozy (przynajmniej w moim przypadku): nie da się przeskakiwać od jednej pozycji do drugiej, nie jeśli chce się uchwycić chociaż namiastkę sensu, ukrytego przesłania.

„Kot Wittgensteina” wydał mi się tomikiem bardziej poważnym, bardziej „dorosłym” i dużo bardziej naszpikowanym różnymi odniesieniami od swojego poprzednika. Emocje nadal odgrywają tutaj ogromną rolę, jednak tym razem, zamiast sentymentalnej przebieżki przez etapy życia, dostaliśmy głęboką refleksję nad najważniejszymi i czasem najbardziej pierwotnymi wartościami. Niesamowite, jak każdy kolejny wiersz zdawał się poruszać zupełnie inny temat, który okazywał się równie ważny, a jednocześnie rewelacyjnie łączył się z tytułem go poprzedzającym. Kompozycja tomiku jest niezwykle przemyślana; tutaj nie było przypadków, nikt nie zdał się na los. Utwory są uporządkowane tak, by trafić nawet do najbardziej zamkniętego czytelnika, by trafić w czuły punkt i wywołać odpowiednie przemyślenia.

Najbardziej jestem pod wrażeniem ogromu przeróżnych nawiązań. Małgorzata Kulisiewicz czerpie garściami nie tylko z własnych doświadczeń, ale także z filozofii, religii, historii, tradycji literackich czy mitologii. Nawet jeśli nie uważaliście w szkole czy też nie zastanawialiście się wcześniej nad poszczególnymi motywami, niektóre z nich na pewno rozbudzą waszą pamięć i skłonią do próby interpretacji. Poetka wykazuje się tutaj wiedzą, ale nie wiedzą powierzchowną, nie wiedzą wykutą na blachę – widać, że każdy z przywołanych przez nią kontekstów został poddany szczegółowej analizie. To bardzo inspirujące obserwować, jak pozornie proste i popularne pojęcia mogą stać się podstawą do wiersza, który później na długo zakorzeni się w umyśle.

Nie chcę się tutaj bawić w interpretacje poszczególnych wierszy – nigdy nie byłam w tym dobra, a poza tym czuję, że jest to zbyt osobiste jak na recenzję. Właśnie to najbardziej lubię w poezji: chociaż proza również potrafi zaangażować i pochłonąć czytelnika, to jednak wiersze kreują tę niepowtarzalną atmosferę intymności. Małgorzata Kulisiewicz posiada zresztą dar tworzenia aury prywatności, przez co podczas lektury tomiku mogłam odnieść wrażenie, że został on napisany specjalnie dla mnie, jakby nikt inny nie miał do niego wglądu. Pozwolę sobie chociaż wymienić utwory, które najbardziej zapadły mi w pamięć: „Huta macabre” (za silne, potężne wręcz uderzenie emocji, przy jednoczesnym zachowaniu prostoty), „Pan od historii” (bo rzadko mi się zdarza czytać wiersze tak przejmujące), „***” (brakuje mi słów, by opisać moją reakcję na ten utwór – straszny, do bólu prawdziwy), „Raje skamandrytów” (za piękną nostalgię) oraz „Noc Kupały” (za niebywałą malowniczość).

Jeśli dopiero stawiacie pierwsze kroki w czytaniu poezji, bo do tej pory mieliście z nią do czynienia tylko w szkole, to bardziej polecam wam tomik „Inni bogowie” – wydaje mi się, że dużo łatwiej do was trafi i otworzy wasze umysły na dalsze doświadczenia z wierszami. „Kot Wittgensteina” jest z kolei pozycją znacznie dojrzalszą; autorka rozwija się i jako poetka, i jako człowiek, co widać gołym okiem. Jako czytelnik to zaszczyt, że mogę w tym procesie dojrzewania i rozkwitania uczestniczyć. Tomik jest skomponowany z najwyższą precyzją, a wiersze tylko dowodzą inteligencji autorki, która operuje językiem w bardzo plastyczny sposób. To w jej rękach idealne narzędzie do wyrażania i do wywoływania emocji.

rude-pioro.blogspot.com
Dodał:
Dodano: 23 XI 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 168
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Julia
Wiek: 30 lat
Z nami od: 13 II 2016

Recenzowana książka

Kot Wittgensteina





Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0