Evie, Reeda i Russela poznałam, gdy sięgnęłam po książkę "Nieuniknione", która była pierwszą częścią cyklu "Przeczucie". Później w "Intuicji" do akcji dołączył Brennus - mroczy a zarazem kuszący osobnik, któremu trudno nie ulec, który pomimo ciemnej strony skradł moje serce.
W "Zobowiązaniu" i "Prowokacji" było trochę walki o przetrwanie, romansów i przygód. "Niegodziwość" to finał cyklu, ostatni etap wędrówki. Cel i przeznaczenie, do którego zmierzała Evie.
To ostatnie spotkanie z bohaterami i zakończenie ich przygód.
Evie wraz z przyjaciółmi ukrywa się i choć teren jest chroniony przez zaklęcia - Brennus i tak dostaje się do snów pół-anielicy. Jak się okazuje to nie on jest jej największym wrogiem - jest nim Emil istota, która prześladuje ją w każdym wcieleniu. Demon jest podobny do Evie, ale jest o wiele silniejszy...i pragnie zniszczenia jej duszy.
Evie w końcu odkrywa prawdę o umowie jaką zawarła z Niebem i- nie ważne czy wygra czy przegra i tak straci Reeda. Przypomina sobie poprzednie wcielenia, przypomina sobie miłość do Xaviera...
Podejmuje walkę, ale aby zwyciężyć muszą jednak po jej stronie stanąć zarówno Anioły jak i ożywieńcy.
Czy Evie pokona swojego odwiecznego wroga? Czy zazna w końcu spokoju? Czy odzyska miłość, na którą czekała?
Ostatni tom cyklu jest bardzo dynamiczny. Dzieje się wiele, nie ma czasu na nudę ani na zastanowienia...Autorka tym razem odsunęła na bok wrogie stosunki Reeda i Brennusa, mniej uwagi skupiła na ich miłości do Evie - bardziej szczepiła elementy, które bardzo skromnie odkrywała w poprzednich częściach.
Finałowa część pokazała dlaczego Evie jest pół-aniołem, jakie ma zadanie do wykonania. W końcu autorka odkryła wszystkie karty...i wyjaśniła prawie wszystkie wątki.
Pomimo walk, dużej ilości przemocy, sporej ilości obrzydliwych scen - końcowy etap dla większości okazał się szczęśliwym zakończeniem.
Moja przygoda z bohaterami trwała dość długo, wyczekiwanie na każdy kolejny tom był męczący, i choć odrobinę szkoda mi, że to już ostatni tom to w głębi serca ciesze się, że ich przygoda dobiegła końca, że w końcu wiem jak to wszystko się kończy, że nie muszę już czekać.
Cykl "Przeczucia" nie jest serią wysokich lotów, to typowo rozrywkowy pakiet literacki, przy którym można miło się zrelaksować i przeżyć ciekawą, fantastyczną wędrówkę.
Tak jak wcześniejsze części tak i tę przeczytałam w tempie błyskawicznym. Bartol pisze prostym, lekkim, niewymagającym stylem. Skupia się na szybkiej, ale i rozbudowanej akcji. Do literackiego życia powołuje sporą grupę bohaterów ( jest ich za dużo, aby każdą z osobna opisywać), wydarzenia rozgrywają się w kilku miejscach.
"Niegodziwość" jest bardzo dobrym finałem cyklu.
"Niegodziwość" to ciekawe zakończenie serii, więc jeśli przygoda z Evie, Reedem i innymi już się dla ciebie rozpoczęła to warto przeczytać i finał. Jeśli cykl jest ci obcy to może warto po niego sięgnąć i miło spędzić czas w towarzystwie Aniołów, Upadłych i ożywionych.