Mazurska Trylogia dobiega końca, ale jeśli macie cichą nadzieję, że będzie spokojnie, sielankowo i radośnie to muszę Was rozczarować - niespodzianek nam autorka nie oszczędziła. I choć chwilami opisywane wydarzenia czy reakcje bohaterów bywają infantylne bądź nawet niemożliwe to przeczytałam. Byłam ciekawa jak potoczą się losy postaci, z którymi się zżyłam...
Po zaskakującym pożarze w finale drugiego tomu tego cyklu i śmierci doktor Kraszewskiej trzech męskich bohaterów nie może się otrząsnąć. Nataniel, Siergiej i Mateusz - każdemu jest trudno. Dla każdego Marta wiele znaczyła. Każdemu okazała serce. Jednak o ile Siergiej musi zająć się zwierzętami i Oliwią, która ze wzrokiem przepełnionym pustką przebywa w jego dworze a Nataniel małą Emilką, o tyle Mateusz zaniedbuje psa, siebie i topi żal oraz ból w alkoholu. Komu uda się wyciągnąć go z dna?
Nataniel nie ma czasu, by usiąść i się załamać. Jego dom spłonął grzebiąc pieniądze, narzędzie pracy i wszystko co z Emilką posiadali. Nie mają nic. Są bezdomni. Dom pomogą odbudować ludzie ze wsi, przy czym nie obędzie się bez niespodzianek i afer. Ale co z pracą? Skąd brać pieniądze na życie? Na szczęście w opiece nad dziewczynką pomaga Zosia Micińska - wraz z niepełnosprawną mamą pokochały Emilkę i chętnie się nią zajmują. Czy i jeśli tak to kiedy oraz komu Zosia wyjawi dwie ogromne tajemnice dotyczące pań Micińskich?
Problemy w Sennej mnożą się, swoje rewelacje dokłada również Siergiej, co po raz kolejny wywołuje zamieszanie w życiu Nataniela. Jaką tajemnicę kryje list sprzed lat? Czy młody mężczyzna pogodził się już tym, że jego codzienność składa się naprzemiennie z utratą i pozyskiwaniem bliskich osób? Kogo los ześle mu teraz? A kogo odbierze? Czy pisane mu kiedykolwiek spokój i szczęście?
"...przyjaciel nie jest od tego, by prawić banały i zbywać tych, których kocha. Przyjaciel jest jak dom rodzinny. Wracasz do niego, choćby o trzeciej nad ranem, a ten, zamiast cię opieprzyć, że go budzisz, nakarmi cię, utuli do snu, jeśli trzeba, obetrze łzy, ale też obsztorcuje porządnie,
gdy zasłużysz." *
Katarzyna Michalak napisała trzeci tom trylogii dokładnie według swojego schematu - obok radości w sercach bohaterów pełno jest ciosów, a może nawet jest ich więcej. To chyba znak szczególny autorki - mocno pokomplikować życie swych postaci i sprawić, by nie mieli czasu się nudzić. Pomijając jednak mało realne sytuacje czy nadmiar wrażeń to jest naprawdę zaskakująco. Są też trudne wybory, złamane serca oraz ufne oczy dziecka, nawet tego skrzywdzonego... Autorka pokazała, że życie smakuje bólem i porażkami ale więź matki i dziecka - niezależnie od tego jaka jest ta matka i co zrobiła - zawsze będzie szczególna.
Podsumowując - "Kropla nadziei" to powieść o rozpaczy, ukojeniu, zobojętnieniu, wyrzutach sumienia, żałobie i depresji. Historia, która pokazuje, że przyjaciel zawsze będzie walczył o przyjaciela, nawet wtedy, gdy ten się poddał. Opowieść o współczuciu dla słabszych, wściekłości na wrednych i nieuczciwych, rozczarowaniu oraz różnym poziomie wytrzymałości ludzkiej na ból i stratę. A pomimo burz w sercu, każdy pragnie być kochany.
*K. Michalak, "Kropla nadziei", Wyd. Znak Literanova, Kraków 2018, s. 127
recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/