Jako typowa (jeżeli taka w ogóle istnieje) matka polka, z wielką ciekawością zabrałam się za lekturę, tej całkowicie nietypowej. Bardzo rzadko sięgam po reportaże czy biografie, a książka Anny Szczepanek bez wątpienia ma cechy obu tych gatunków. Mnie w książkach od zawsze pociągała fikcja i to, że fabuła zależy tylko i wyłącznie od kreatywności autora. Tu wiedziałam, że autorka opisuje sytuacje i wydarzenia, które zaobserwowała, bądź doświadczyła osobiście. Z lekkim wahaniem więc zabrałam się za lekturę. Czy była to dobra decyzja?
"Po 33 latach, różnych – fajnych i całkiem niefajnych – życiowych doświadczeń, którymi mogłabym obdzielić spokojnie kilka osób, pragnę się z moimi czytelniczkami czymś podzielić."
"Nietypowa Matka Polka" jest zbiorem historyjek z życia autorki, ale niech Was to nie zwiedzie! Nie dowiecie się tu jak nastawić pranie, żeby białe pozostało białe, a o prowadzeniu domu co nieco się znajdzie, ale wyniesiecie z tej lekcji tylko ból brzuch i łzy w oczach powstałe od śmiechu. Bo to trzeba przyznać autorce, jej proza jest szalenie zabawna i dosadna. Nie brakuje tu wulgaryzmów, które przeplatane z nieco łagodniejszymi "bluzgami" zyskują dodatkowy wydźwięk. Jeżeli jesteście bardzo uczuleni na niecenzuralne słownictwo, to po lekturze książki Anny Szczepanek będziecie dość zniesmaczeni. Ja nie jestem jakoś bardzo wrażliwa, jeżeli chodzi o wulgaryzmy, a stosowane w momencie, gdy sytuacja tego wymaga, są według mnie całkowicie uzasadnione.
"Bo niech mi która tylko powie, że każda z nas nie jest zajebista!"
"Nietypowa matka polka" nie jest książką, która wciąga jak ruchome piaski. Nie można o niej powiedzieć, że jej akcja zapiera dech w piersiach. Jest to książka idealna do czytania podczas przerwy w pracy, w kolejce do lekarza, czy jak tylko ma się chwile nicnierobienia. Krótkie anegdoty są idealne jako chwilowa rozrywka. Jedno co z całą pewnością mogę o niej powiedzieć to to, że po jej przeczytaniu czułam nieodpartą ochotę opowiadania o niej koleżankom.