Mechaniczny, pierwszy tom Wojen alchemicznych, był jedną z lepszych powieści, jakie czytałam w zeszłym roku. Urzekł mnie warstwą filozoficzną, dzięki której nawet mało wyszukana fabuła stała się naprawdę ciekawa. Sporo oczekiwałam od Powstania, a te okazało się zupełnie inne niż przypuszczałam.
Jax ucieka z armii w góry, by tam odnaleźć spokój. Nieoczekiwanie na jego drodze staje mityczna królowa Mab, obrończyni wolnych mechanicznych. Nie okazuje się jednak tak dobra i wspaniała, jak Jax przypuszczał, więc i odnalezienie się w nowej społeczności nie jest dla niego łatwe. Berenice, po dostaniu się do niewoli nie traci ducha i próbuje uciec. To okazuje się jednak tylko pierwszym z licznych problemów, które stają jej na drodze do przywrócenia Francji należnego jej miejsca, zwłaszcza, że szpiegmistrzyni jeszcze wielu rzeczy nie odkryła.
Mechaniczny był filozoficzny, Powstanie takie nie jest. Oczywiście, nie zatraciło całkowicie tendencji do rozważań, ale jest ich tu naprawdę niewiele. Nie dotyczą już tylko kwestii religijnych i duchowych, dochodzi do nich motyw tożsamości i związanej z nią cielesności. Niestety, mam wrażenie, że jest trochę niekonsekwentnie poprowadzony - Jax, który ucieka przed ludźmi nie zastanawia się wcale nad swoją cielesnością, mimo licznych uszkodzeń. Porusza go wtedy kwestia dokonanego morderstwa. Po znalezieniu schronienia w górach nagle jednak morderstwo schodzi w cień, a sam mechaniczny zaczyna się zastanawiać nad cielesnością w kontekście wymieniania części - wielu mechanicznych ma wyraźnie inne części niż pierwotnie, dochodzi też do wymiany w nim samym. Klakier zachowuje się nieco irracjonalnie - czuje się hybrydą, zastanawia się, czy nie utracił części duszy i czy nadal jest tym samym mechanicznym, co wcześniej. Na pierwszy plan wychodzi wszystko to, co nie znajdowało u niego priorytetu, a nawet było ignorowane. Szkoda, to mógł być bardzo ciekawy temat, niestety został słabo przedstawiony. Tym bardziej, że prowadzi do dość niepokojących wniosków, jeśli przemyślenia Jaxa przenieść na grunt bardziej antropocentryczny, który aż się prosi o pytanie czy i ludzie dostający owe narządy przestają być sobą?
Niemniej sama postać Jaxa naprawdę wiele zyskuje w tej części. Klakier staje się o wiele bardziej bardziej złożony i samodzielny. Przejął słownictwo Berenice i zarazem trochę jej cech charakteru - sam zaczął knuć, zrobił się sprytny i szybko wyciągał wnioski. Przemiana wypada jednak naturalnie - mechaniczny uczy się na błędach, na obserwuje i nauczony doświadczeniem podejmuje inne, mniej naiwne decyzje.
Powstanie tracąc na rozważaniach zyskuje na tempie rozwoju fabuły. Dzieje się dużo i szybko, jak na wydarzenia towarzyszące powstaniom i wojnie przystało. Chwilami miałam jednak wrażenie, ze może nawet zbyt szybko - ekspresowa i właściwie bezproblemowa podróż powrotna Berenice była czymś, co mnie najbardziej zaskoczyło i nie było to zaskoczenie pozytywne - powieść w tej chwili mocno ucierpiała na realizmie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę liczne problemy, jakie sprawiło jej wydostanie się z kontynentu. Nudzić się jednak nie można, zwłaszcza, że wszystkie inne wątki wypadły bardzo ciekawie.
Właściwie nie wiem, czy Powstanie mi się podobało jakoś wyjątkowo mocno. Było przyjemną książką, ciekawą, dobrze napisaną. Zakończyło się w interesujący sposób. Okazało się inne niż oczekiwałam, mniej filozoficzne, ale nie złe. Zabrakło w nim jednak czegoś zachwycającego, oczarowującego, jak było w przypadku tomu pierwszego.
---
Także na coffee-kafes.blogspot.com