Nektar i ambrozja literatury

Recenzja książki Chwile wolności. Dziennik 1915-1941
Można nie lubić jej książek, można nie czytać ich, ale dzienniki Virgini Woolf to zupełnie inna bajka.

Te tylko (dla niektórych aż) 800 stron czyta się i czyta z nieustającym podziwem dla kunsztu pisarki. Zachwyca język Woolf, lekkość pióra, celność myśli (nie rzadko odważnych). W pamięć wpisują się zwłaszcza tworzone przez pisarkę świeże, zaskakujące i trafne porównania, metafory oraz zgrabne i celne opisy przyjaciół i napotkanych ludzi (czytając je mamy przed oczami nie tylko wygląd fizyczny tych osób, ale przede wszystkich ich charaktery).

Z ciekawością czyta się również o tym jak postrzegała życie mieście oraz na wsi, wydarzenia polityczne (m.in wojna) w ówczesnej Wielkiej Brytanii i związane z nimi komentarze pisarki. Jesteśmy też "uczestnikiem" powstawania kolejnych powieści Woolf i związanych z tym rozterek, problemów i radości.

Dzienniki Woolf to nektar i ambrozja. I chciałoby się jeszcze czytać i czytać (co jednak może skutkować problemem z czytaniem współczesnych nie tak bogatych jeśli chodzi o styl i zawartość tekstów)
0 0
Dodał:
Dodano: 12 II 2012 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 208
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Katarzyna
Wiek: 40 lat
Z nami od: 09 I 2012

Recenzowana książka

Chwile wolności. Dziennik 1915-1941



Po raz pierwszy wydany w Polsce znakomity "Dziennik" pozwala wyjść poza popularne wyobrażenia na temat jednej z czołowych postaci literatury modernistycznej XX wieku, autorki uznanych za arcydzieła literatury brytyjskiej powieści, m.in. "Pani Dalloway", "Do Latarni Morskiej" i "Orlando" czy słynnego eseju "Własny pokój". Wielbiciele skandali będą zawiedzeni: w "Dzienniku" brak opisów erotycznych e...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0