Niestety zawiodłem się na "Febliku"
Po raz drugi, zawiodłem się na "Jeżycjadzie".
Akcja toczy się niespiesznie, bardzo mało znalazłem tu humoru.
Postacie cukierkowe, tak słodko dobre, że brało mnie na mdłości.
Ostatnie tomy są schematyczne.
Lato, upały, parę nowych młodych postaci, z którymi wiążą się latorośle Borejków.
Znów jakieś drobne wypadki, byśmy nie usnęli.
Pamiętam zdanie z pewnej recenzji: "Małgorzata Musierowicz powinna skończyć Jeżycjadę na Kalamburce".
Ja nie jestem tak krytyczny, myślę że ten wspaniały cykl powinien wieńczyć tom 18 pt. "Sprężyna".
Kiedyś uwielbiałem "Jeżycjadę", ale ostatnich tomów nie polecam.
Agnieszka Żyra, ma siostrę Teklę obie mieszkają na wsi.
Tekla jest garncarką, tworzy wyrafinowane dzbany, amfory, stągwie, garnki, kielichy.
Wszystko ze specjalnego rodzaju gliny, potem naczynia maluje się odpowiednim lakierem i wypala w temperaturze ponad 1200 stopni.
Ad rem, Tekla wykonała piękny dzban, na zamówienie, Bogacza z Sołacza i ów dzban jej siostra ma zawieźć temu Bogaczowi. Podczas podróży, dzbanowi odpada ucho.
A Agnieszka spotyka na swej drodze kolegę szkolnego sprzed lat Ignacego Grzegorza Strybę.