Recenzja książki Trylogia Czarnego Maga: Nowicjuszka
"Nowicjuszkę" czyta się szybko, ponieważ z rozdziału na rozdział coraz bardziej wciąga.
Napisana jest językiem zwięzłym i raczej prostym.
Bohaterowie są wiarygodnie wykreowani, ale nie mamy dokładnie ukazanej ich osobowości.
Mimo tego z czasem można zżyć się z postaciami.
W powieści nie ma brutalnych scen jak to często bywa w literaturze fantasy.
Trudi Canavan wykreowała nowy świat, w którym występują inne zwierzęta, rośliny, nieznane kraje ze swoimi oryginalnymi zwyczajami.
Mamy więc słowa których na próżno szukać w słownikach całego świata, znajdziemy je w książkach Australijskiej pisarki.
Pierwszy rozdział trochę mnie zawiódł, ale czym dalej zagłębiałem się w treść tym było ciekawiej.
Sonea nastolatka wywodząca się ze slumsów, a jednocześnie osoba obdarzona ogromną mocą, zostaje nowicjuszką. Ma więc przed sobą pięć lat ciężkiej nauki i ćwiczeń.
Jednak gorsze jest to że na letni nabór nowicjuszy trafia także Regin. Chłopak który strasznie dokucza tytułowej bohaterce. Duża część powieści opisuje ten wątek.
Myślę że mogę polecić tę powieść, jest lepsza niż pierwsza część.
Info:
tyt. oryg.: Black Magician Trilogy: The Novice
tłum.: Agnieszka Fulińska
stron: 650
Rok pierwszego wydania: 2002
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
Opis:
Imardin to miasto ponurych intryg i niebezpiecznej polityki, gdzie władzę sprawują ci, którzy obdarzeni są magią. W ten ustalony porządek wtargnęła bezdomna dziewczyna o niezwykłym talencie magicznym. Odkąd przygarnęła ją Gildia Magów...