Po przeczytaniu zakończenia "Drogi do Różan" wszystko wskazywało na to, że przy "Wiośnie..." będę mogła się zrelaksować, czytając o rozwijającym się szczęściu Zosi w nowej rodzinie. Niania Zuzanna opowie mi kolejne historie ze swojej przeszłości na przemian z zachwycaniem się nowym członkiem rodziny... Tymczasem nie minęło pięćdziesiąt stron a moje serce zaczęło płakać... W najśmielszych snach nie przypuszczałam czym uraczy mnie autorka! Był taki fragment książki, który przeczytałam cztery razy! - Naprawdę. Nie mogłam bowiem uwierzyć w wydarzenia rozgrywające się przecież "tuż przed moim nosem". Pomyślałam wtedy - i co dalej? Jak Ziembicka poprowadzi akcję? Przecież do końca tomu daleko a potem jeszcze trzy kolejne.
Nie napiszę jakie tragedie zaserwowała autorka swoim bohaterom. Nie napiszę kto był zrozpaczony i przepełniony złością na cały świat i ludzi. Nie zdradzę, kto przez wiele dni był niedostępny dla przyjaciół. Sami musicie to przeżyć. Mnie te wydarzenia wiele kosztowały - to ogromne emocje - pomimo, że to przecież "tylko" postacie z powieści... Zżyłam się z nimi jednak już w "Drodze do Różan" i smutno mi bardzo, że nie będą mi w komplecie towarzyszyć aż do piątej części serii Różany.
Jestem godna podziwu dla autorki, bowiem nie skupiła się tylko na miłości i przyjaźni, ale poruszyła wiele relacji międzyludzkich jednocześnie pokazując czytelnikowi cały wachlarz wiedzy z przeróżnych tematów. Dowiedziałam się kto to jest bamber, jak tłoczy się oliwę, jakie piękno skrywa pewne arboretum, jak wyszukiwać informacje w sieci. Całkowite mistrzostwo pani Bogna osiągnęła jednak przy opisywaniu wszelakich gatunków roślin! Wręcz czułam ich smak, aromat, strukturę a czytając o chodzeniu boso po trawie po prostu czułam na stopach rosę... To było bajkowe uczucie!
Podsumowując - "Wiosna w Różanach" to godna kontynuacja pierwszego tomu serii - moim zdaniem, jest nawet lepsza! Więcej tu chwil dramatycznych, które wywołują u czytelnika ciarki i łzy wzruszenia a może nawet rozpaczy. Historia opisana przez Ziembicką pokazuje czym powinniśmy się kierować w życiu, by być szczęśliwymi. Że trzeba cieszyć się tym co mamy, nie czekając wciąż na coś, co przypuszczalnie nastąpi... lub nie, bo przecież wystarczy, że coś lub ktoś nieco zmieni bieg historii i już możemy być kimś innym i żyć inaczej. Ale czy lepiej?
Nie zabrakło niespodzianek, humoru, tajemnic oraz zwrotów akcji a dzięki mocnemu i zagadkowemu finałowi nie sposób długo czekać na lekturę kolejnej części.
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/05/bogna-ziembick...