Na okładce „Nefrytowej szpilki” Joanny Miszczuk zamieszczono zdjęcie pani z magnolią. I napis: „Nauczmy się rozumieć inność, zanim powiemy, że jesteśmy tolerancyjni. Nie da się zaakceptować tego, czego się nie rozumie”. Nauczona lekko przykrym doświadczeniem ze „Świata Ruty”, w której zaznaczano inność, nie spodziewałam się, że ta tematyka zostanie poruszona w „Nefrytowej szpilce”. Jednak inna autorka i ciekawy opis fabuły sprawił, że dałam powieści szansę.
Melanię Robak zastajemy w jej wrocławskim domu, w środku nocy. Rozbudzona telefonem, przyjmuje zaproszenie do Chin i zaczyna wspominać. Matkę, odrzucenie ojca, walkę o pieniądze. Jej droga jest pełna zakrętów, ale koniec końców dziewczyna otrzymuje to, na czym jej najbardziej zależy: sukces zawodowy, nie zamartwianie się o pieniądze do pierwszego. Jest tylko jedno ale: jej męcząca samotność…
Czytelnik dostaje do rąk historię napisaną według wzoru: zaczynamy od środka, by go zainteresować, a potem wracamy do początku. Zabieg całkiem niezły, choć uważam, że w przypadku „Nefrytowej szpilki” zbędny. Wkraczanie w dorosłość Melanii jest na tyle ciekawe, że autorka nie musiała za wiele kombinować.
Choć w końcu dochodzimy do czasów obecnych, akcja wcale nie staje się nudniejsza. Autorka zastosowała kolejny trik, dzięki któremu powieść trzyma w napięciu niemal do samego końca: tajemnica… Może rozwiązanie jej nie jest jakieś skomplikowane, da się go domyślić, jednak nie psuje to wcale przyjemności z lektury.
Pani Miszczuk udało się zbudować realistyczną historię, która co wrażliwsze osoby może nawet dotykać wewnętrznie. Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to dialogi. Odnosiłam wrażenie, że są trochę takie „sztuczne”, zbyt literackie, zbyt rozbudowane. Może jedynie w nastolatkach znajdował się ten luz, ta prawdziwość potocznego języka. Rozumiem, że Chińczycy mogą mieć trochę inny styl, ale jakoś mnie to nie przekonywało, zwłaszcza że w książkach np. Lisy See nie odnosiłam takiego nieprawdziwego wrażenia. No, ale mimo wszystko dialogi jakoś bardzo irytujące nie były, „Nefrytową szpilkę” dało się czytać z przyjemnością.
Powieść polecam – ma lekkie walory edukacyjne. I obserwacja dochodzenia do sukcesu bohaterki jest wciągająca, jeśli nie fascynująca. „Nefrytową szpilkę” czyta się szybko, przyjemna książka na chłodne wieczory.