"Władcę Lewawu" czytało mi się dobrze. Może akcja nie jest porywająca, a odwrócony świat, nie jest zbyt dokładnie i plastycznie opisany, ale widać u pani Doroty dar do opowiadania. Do przełożenia świata realnego, na płaszczyznę baśni.
Mianowicie zarysowane mamy tu realia socjalizmu w ówczesnej Polsce, gdy ludzie bali się Nienazwanego, gdzie SB czyli pajęczaki, nękali lub zabijali niewygodnych, tych którzy mieli odwagę się przeciwstawić. Niektórzy ze strachu przed władcą donoszą na innych.
Bartek w odwróconym świecie zwany Ketrabem, jest tym który chce poznać swoją rodzinę. Gdy trafia do Wokarku, okazuje się kedyną osobą która chce coś zmienić, jest z zewnątrz i widzi prawdę o tym mieście dużo lepiej bo z dystansu. W socjaliźmie szczególnie w Czechosłowacji ludzie nie widzieli alternatywy , wyjścia z tego ustroju, bali się o siebie i bliskich.
Natomiast Bartek symbolizuje w tej alegorii papieża Jana Pawła II. Ma mocny kręgosłup moralny, nie boi się przeciwstawić złu, które wywołuje u niego bunt i obrzydzenie.
Można jeszcze trochu napisać o tych alegoriach które nasuwają się same, ale po co. W każdym razie "Władca Lewawu" jest baśniową, wciągającą lekturą i warto ją przeczytać stąd moja wysoka ocena 5,5/6
00
Dodał:Serfer Dodano:26 V 2016 (ponad 9 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 219
stron: 112
okładka: miękka
wydanie: I
Krótka baśń, wprowadzająca młodego czytelnika w przygodowy sposób w ideę totalitarnej władzy. Tytułowy Lewaw to odwrócony Wawel, gdyż akcja opowieści toczy się w Krakowie zniewolonym przez absolutnego, choć niewidocznego tyrana, którego pokona dopiero trzynastoletni Bartek z Krakowa.