Paryski splin jest tworem tej samej posępnej i chorej duszy, w którą wczuć się musiał autor, aby napisać Kwiaty zła, a w każdym razie duszy blisko z nią spokrewnionej. W książce prozą, podobnie jak w dziele wierszowanym, dochodzą kolejno do głosu wszystkie myśli, które podszeptuje ulica, przypadek i paryskie niebo, wszystkie drgnięcia sumienia, wszystkie marzenia i tęsknoty, filozofia, sny, a nawet anegdota. Cała trudność, to znalezienie prozy zdolnej oddać rozmaite stany duszy markotnego szlifibruka. Czytelnicy orzekną czy autorowi udało się tę trudność pokonać. Niektórzy sądzą, że jedynie Londyn posiadł arystokratyczny przywilej splinu, Natomiast Paryż, nasz wesoły Paryż, nigdy nie słyszał o tej czarnej chorobie. Może w istocie, jak mniema p. Baudelaire, istnieje również paryska odmiana splinu; twierdzi on nawet, że liczba tych, którzy ją poznali, i którzy ją tutaj rozpoznają, jest ogromna. [edytuj opis]
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: