Gdy Paulina zakochała się w Tomku, miała dziewięć lat i bardzo ambitne plany związane ze swoim dziecięcym zauroczeniem. Z biegiem czasu uczucie to nabrało mocy.
Kiedy starszy od niej o trzy lata Tomek przyjechał do dziadków na przepustkę z wojska, Paulina spędziła z nim noc, co przyczyniło się do tego, że następnego dnia tworzyła w myślach spis gości weselnych. Problem pojawił się wtedy, gdy przyszły pan młody wrócił do wojska i nie odpisał na żaden z jej miłosnych listów. Paulina bardzo długo obwiniała pracowników poczty o wykradanie korespondencji, nie dopuszczając do siebie myśli, że Tomek ją wykorzystał.
Rok później spotkali się na osiemnastce. Niestety, do ramienia chłopaka przylepiona była atrakcyjna blondynka. Jedynie alkohol mógł w tamtym momencie ukoić ból zranionego serca Pauliny, która doszła do wniosku, że będzie kultywowała rodzinną tradycję – niechęć do sąsiadów „zza płota”. Jej dziadek i dziadek Tomka od wielu lat toczyli ze sobą okazjonalne spory. Czemu okazjonalne? Ponieważ pomiędzy kłótniami potrafili się dogadać. Możliwe, że spowodowane było to prowadzeniem wspólnego interesu, który polegał na zaopatrywaniu okolicznych mieszkańców we własnoręcznie pędzony bimber.
Jak to się jednak mówi, od miłości do nienawiści tylko jeden krok, a Paulina krok ów wykonała z ogromną ochotą. Przysięgła sobie, że nienawiść do Tomka zostanie w niej już do końca życia. Tymczasem siedem lat później...