Dakota Poe miała zły dzień. Taki, że pocieszyć ją mogła jedynie ogromna cynamonka z grubą warstwą lukru. Udało jej się kupić ostatnią, co wzburzyło stojącego za nią w kolejce seksownego przystojniaka. Nieznajomy nie potrafił przyjąć do wiadomości, że tego dnia nie kupi pachnącej drożdżówki. Obcesowo zażądał od Dakoty odstąpienia przysmaku za absurdalną kwotę.
Zachowywał się jak desperat. Odmowa doprowadziła go do furii, czym sprawił dziewczynie sporo satysfakcji. Dakota sądziła, że więcej nie spotka tego aroganckiego bufona. Myliła się. Spotkała go już następnego dnia, podczas rozmowy o pracę. Okazał się jej przyszłym szefem.
Arogancki bufon nazywał się Lincoln Burns i był władcą imperium modowego. Zgodził się zatrudnić Dakotę tylko dlatego, że była najlepszą kandydatką, jednak nie miał zamiaru puścić w niepamięć upokorzenia, które przeżył w cukierni. Szybko się przekonał, że dziewczyna jest świetna w swoim fachu. Ostre sprzeczki wkrótce zmieniły się w flirt, a niechęć w fascynację. I wtedy przedstawił Dakocie kolejną propozycję. Z pewnych względów potrzebna mu była dziewczyna, najlepiej narzeczona, choć Lincoln nie planował się żenić. Śliczna, inteligentna Dakota świetnie się do tej roli nadawała.
Tymczasem granica między grą a prawdziwym uczuciem bywa ulotna…
Dlaczego nikt nie dołącza ostrzeżenia do bułeczek cynamonowych?