Jest późny wieczór. Wracasz do domu. Jesteś na ulicy całkiem sama. Nagle słyszysz odgłos kroków. Ktoś za tobą idzie. Coraz szybciej. To musi być on: tamten facet z baru, który nie chciał się odczepić. Nie masz czasu do namysłu. Szybko się odwracasz i z całej siły odpychasz mężczyznę od siebie. Ten spada ze schodów, po których szliście. Leży na chodniku bez śladu życia.
CO TERAZ?
Dzwonisz na numer alarmowy. Czekasz na policję. Stajesz przed sądem, który wymierzy ci sprawiedliwość. I możesz mieć tylko nadzieję, że mąż, rodzina i przyjaciele nie odwrócą się od ciebie.
A MOŻE:
Uciekasz. Nie mówisz o tym nikomu. To był przecież przypadek. Nie chciałaś tego zrobić. Spanikowałaś ze strachu. Ale nikt niczego nie widział. I nikt się nie dowie, jeśli szybko stąd znikniesz. Jeśli zachowasz tajemnicę. Na zawsze.