Wikingowie – gniewni wojownicy z surowej Północy przybyli, by palić, grabić i gwałcić, ale przede wszystkim, żeby okryć się wiekopomną chwałą zdobywców i zapewnić sobie miejsce w Valhalli.
Chcą odkrywać nowe tereny, nowe przestrzenie pod łupieżcze wyprawy. Ich przywódca Ragnar, którego oczy kierują się na Zachód, zrobi wszystko, aby wypełnić przepowiednię dotyczącą jego samego oraz jednego z synów.
O rosnącą sławę władcy z Północy staje się zazdrosny sam Karol Wielki. Pragnie go pokonać i ostatecznie utrwalić swój przydomek i hegemonię.
Jeden z synów Ragnara, Ivar, pozostawia na nowych ziemiach krwawe ślady. Chce zasiać strach w sercach ich mieszkańców, którzy mają drżeć na samą myśl o wojownikach z Północy.
Powieść Furia wikingów jest owocem zainteresowań i pasji autora, na jej stronach pojawiają się jego ulubione postaci z tamtych czasów.
Historia z potencjałem, ale brak warsztatu. Tragiczny poziom języka. Potężni wikingowie rzucają tekstami rodem z polskiego podwórka. Niezbyt wiarygodne i, niestety, kompletnie nie pasuje. Niektóre dzieci mają lepszy styl pisania (poważnie, czytałam kiedyś powieść fantasy napisaną przez 17-latkę i "Furia wikingów" się do niej nie umywa). Cała masa zbędnych dialogów typu: -Co się stało? -Nic. -Aha. Pewnie sięgnę po drugą część, żeby sprawdzić, czy coś się poprawiło, ale nie jest to książka, którą poleciłabym komukolwiek.