Dodano: 08 II 2021, 02:26:06 (ponad 4 lat temu)
Czekając, najczęściej długo, na najnowsze dzieło topowego i przy okazji lubianego autora, nasze wymagania rosną. I tak było w przypadku nowej powieści Nicholasa Sparksa. Oczekiwania sięgały klasyków gatunku - Pamietnika czy Szczęściarza, i chyba te wysokie oczekiwania sprawiły, że nie jestem tak zadowolona jak mogłabym być.
Całą historię mogę określić jako bardzo przyjemną, styl autora nic się nie zmienił, opisy są barwne, a czytanie idzie łatwo. Książkę można "machnąć" na raz, bo przez nią się wręcz plynie. Jednak gorzej wypada pomysł na tę opowieść. Nie polubiłam głównego bohatera, nie wiem dlaczego, ale wydawał mi się mało sympatyczny i nachalny. Może to wina braku chemii między postaciami? Trevor ma zespół pourazowy, jednak autor nie pokusił się o rozwinięcie tego wątku, a wplótł jeszcze dwie sytuacje, które powinny zagrać nam na uczuciach. Mam wrażenie, że ta mnogość wątków nie pozwoliła się skupić na jednym, na przeżywaniu go czy próbie wczucia się w emocje bohaterów. Mamy trzy trudne tematy, a tylko ślizgamy się po ich powierzchni. U mnie nie było wzruszenia, nie było empatii.
To książka dobra, ale nie zachwycająca. Poprawna, ale nie ekscytująca. Po mistrzu romantycznych historii, spodziewałam się czegoś poruszającego, a to tylko przyjemna obyczajówka.
Użytkownik nie wystawił oceny książce.