Dodano: 05 X 2020, 19:48:02 (ponad 4 lat temu)
Twórczość Klaudii Bianek jest mi znana i na pewno nie obojętna. Powieści bardziej młodzieżowe w jej wykonaniu bardzo lubię, odpowiada mi w nich klimat, podejście do problemu i takie przystępne przedstawienie historii bohaterów. I chyba w tym nurcie pozostanę, bo powieść kierowana do starszych (czyli do takich osób jak ja), nie trafiła do mnie tak jakbym tego oczekiwała.
Jest to powieść dla romantyczek, takich z krwi i kości. Bo taka jest też główna bohaterka. Eliza, w wypadku motocyklowyn traci męża i zostaje sama z dwójką malutkich dzieci. Artur był miłością jej życia i nawet po 3latach nie potrafii poradzić sobie z jego śmiercią. Autorka mocno pochyla się nad stratą, bólem i cierpieniem towarzyszącym żałobie. Temat trudny, ciężki do opisania. Tyle że mnie tu brakło emocji, a Eliza mimo, że dużo myśli, przeżywa i wspomina męża, to całość jest taka płaska. Żałoba u Klaudii jest melancholijna, dostojna, wręcz piękna. Idealizuje Artura i nie ma tak nawet krzty gniewu. Sama mam już prawie 30lat, nie mam dzieci, a mąż nie ginie w bezsensownym wypadku, a czuję się dużo bardziej zgorzkniała i cyniczna. I chyba tu jest mój problem.
Może nie było wzruszenia, wielkich emocji na jakie się nastawiłam. Może język był zbyt prosty i roiło się tam od powtórzeń. Może niektóre wątki psuły, zamiast pomagać. Jednak wierzę, że ta powieść dała komuś nadzieję, oderwała od rzeczywistości, a może ktoś w osobie Elizy odnalazł siebie i uwierzył w lepszy czas? Tej części fanką nie zostanę, jednak sięgnę po kolejny tom, bo końcówka rozbudziła moją ciekawość.
Użytkownik nie wystawił oceny książce.