Dodano: 28 III 2020, 20:03:42 (ponad 5 lat temu)
Moja ocena tej książki nie jest do końca obiektywna, gdyż zanim ją przeczytałam obejrzałam serial. Pierwszy sezon wbił mnie w fotel, nie mogłam się oderwać, a niektóre odcinki widziałam po kilka razy. Kolejne sezony nie okazały się jednak już tak dobre, a trzecia seria była bardzo słaba, nudna i nielogiczna. To był jeden z powodów mojego sięgnięcia po powieść Margaret Atwood, drugim powodem okazała się niedawno wydana kontynuacja, którą bardzo zapragnęłam przeczytać po rozczarowaniu serialem.
Czytając „Opowieść Podręcznej” mimowolnie porównywałam ją do serialu. Okazało się, że serial jest dużo bardziej rozbudowany i są w nim wątki, które w ogóle nie pojawiają się w powieści. Również wiele ciekawych postaci z serialu, które pełnią w nim kluczową rolę w książce pojawia się mimochodem, bądź ich wątki są zaledwie poboczne. Mam tu na myśli głównie Ciotkę Lidię i Nick'a.
Nie będę się rozwodzić na temat treści książki, ale chciałabym skupić się na innym aspekcie. Na wielu forach można przeczytać, że autorka chciała pokazać do czego prowadzi fanatyzm chrześcijański. Nie jest to prawda. Państwo Gilead stworzyło swoją własną religię nie mającą nic wspólnego z chrześcijaństwem. Wybrali sobie pasujące im do ideologii fragmenty głównie ze Starego Testamentu i na tym bazowali. W książce możemy przeczytać, że na Murze często wisiały zwłoki księży, a zakonnice miały wybór tylko pomiędzy byciem Podręczną, a Kolonią, gdzie czekała ich śmierć. Gdy wybierały bycie Podręczną ich opór był z większą stanowczością łamany niż w przypadku innych kobiet. W serialu nie ma o tym mowy, a szkoda.
Książkę czytało mi się ciężko, miejscami była rozwleczona i nudna. Najgorsze jednak było zakończenie, a raczej jego brak. Po prostu nagle się wszystko urwało. Nie wiemy co się stało z główną bohaterką, a nawet czy w końcu była w ciąży, czy nie? Również zabrakło odpowiedzi na najważniejsze pytanie: jak upadł reżim Gileadu? Z epilogu możemy się dowiedzieć, że jednak upadł, ale w jaki sposób to się stało autorka nam nie zdradziła.
Książka „Opowieść Podręcznej” mnie rozczarowała. Sam pomysł na powieść był rewelacyjny, zawiodło jak dla mnie wykonanie. Choć jest to powieść bardzo pesymistyczna i dołująca warto ją jednak przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie. Mam nadzieję, że kontynuacja „Testamenty” okaże się dużo ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca.
Oceniam książkę na: 4.5