Sympatyczny duet krakowskich policjantów tym razem działa na Pomorzu. Podkomisarz Lucek Bałyś, wysłany na pozornie niewinną konferencję, zostaje beznadziejnie wmieszany w porachunki miejscowej gangsterki. Z początku uznaje to za szczęśliwy traf – po kłopotach w małżeństwie porządna dawka adrenaliny na pewno dobrze mu zrobi. Po chwili jednak zdarzenia nabierają szalonego tempa, zwłaszcza że szefem gangu jest dawny szef tamtejszej komendy, w dodatku były przyjaciel inspektora Krzyckiego.
Krzycki i Bałyś wplątują się w lokalne układy, przy okazji wywołując cienie ponurej przeszłości tamtych ziem. Co było dawno i wydawało się nieważne, dzieje się również dzisiaj i okazuje się najważniejsze dla rozwiązania kryminalnej zagadki. Kilku okropnych zagadek, zasnuwających serię brutalnych morderstw jak pomorska mgła. Bo ktoś w sposób bezwzględny i krwawy morduje trzech miejscowych mężczyzn.
Krzyckiego ściga również brudna przeszłość własna. Lucka – brudna teraźniejszość, która każe mu wreszcie wydorośleć. A nad tym wszystkim niesie się upiorny szum skrzydeł pomorskich wiatraków...
Krzysztof A. Zajas, autor znakomitej trylogii grobiańskiej, niezwykle efektownie wraca do swych ulubionych bohaterów, rozpoczynając trylogię pomorską od szeregu zaskoczeń. [edytuj opis]
Trup ściele się gęsto. Mała wieś ma swój klimat, ale i tajemnice sięgającą wojny. Tutaj do głosu dochodzą tylko mężczyźni, ale to kobiety mają więcej do powiedzenia. Czy krakowski duet policjantów rozwiąże zagadkę śmierci mężczyzn zaplątanych w stare wydarzenia? A co jeśli partner wdepnie w większe "błoto", to czy ten drugi zrobi wszystko by go odnaleźć?
"W ogóle nie lubił ludzi, nie wyłączając siebie. Może z paroma wyjątkami, ale bez przesady."
Co mi się podobało w powieści? Umiejętne nawiązanie do czasów wojny, trudnych czasów dla mieszkańców Pomorza. Świetny pomysł wykorzystania wiatraków jako narzędzia zbrodni. Mafia, przerzuty towaru przez granicę i walka o wpływy. Postacie dobrze wykreowane. Stopniowe budowanie napięcia i przemyślane wydarzenia. Te cechy gwarantują satysfakcje czytelnika. Dla mnie takim dodatkowym atutem jest pies głównego bohatera, z którym to prowadzi ożywione rozmowy. I nie zapominam również o fakcie, że komisarze pochodzą z Krakowa. Taki fajny lokalny akcent.
Ale też nie wszystko mi się podobało. Nie mogłam się jakoś wgryźć w fabułę, chyba dopiero koło 150 strony, może 200, udało mi się wciągnąć na tyle, by wrócić do książki z ciekawości, a nie z obowiązku. Największym moim zarzutem jest stereotypowy policjant. Zmęczony życiem, alkoholem, trudnymi przeżyciami rodzinnymi, za to zawsze chętny do ryzykownych akcji. Może to prawda, że tak zachowują się stróże prawa w realu? Ciężko mi ocenić.
"Mężczyźni to głupcy. Właściwie tylko to jeszcze pociągało ją w tej smolistej i cuchnącej ciemności: udowodnić im, że w starciu z kobietą mężczyzna zawsze ostatecznie wyjdzie na głupca."
Biorąc pod uwagę plusy i minusy, książka plasuje się po tej dodatniej stronie. Gdy już wciagniemy się w akcję, czyta się bardzo sprawnie, motywy i wątki stopniowo są odsłaniane, na jaw wychodzi więcej sekretów, które jednak nie są podane na tacy, ale pozwalają nam samym rozwikłać tajemnice.
Za możliwość przeczytania dziękuję portalowi czytampierwszy.pl