Pisząc swoje wyznania, dochodzę do wniosku, że muszę opowiedzieć wam o mało znanych rewirach więziennego życia. Ukrytych w cieniu, zepchniętych na margines, obwarowanych zmową milczenia i regułach owianych tajemnicą. Gdybym miał skupić się na sprawach związanych tylko z grypserką, musiałbym na to poświęcić setki stron, albo i jeszcze więcej. Natomiast moim celem jest ukazanie, jaką ewolucję przeszło to środowisko we wronieckim więzieniu począwszy od chwili swojego rozkwitu w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych, aż do dnia mojego wyjścia na wolność. Chyba zdajecie sobie sprawę, że w dalszej części tego pamiętnika, ta sprawa bezustannie będzie przewijać się w moich słowach. Czasami odejdzie, ukryje się w tle, a innym razem wkroczy na pierwszy plan i obnaży brutalną arenę krwawych wydarzeń.