Niedaleka przyszłość w Stanach Zjednoczonych Ameryki, przyszłość koszmarna. Niewiele zostało z tego, co wcześniej stworzył człowiek. Świat zmierza do zagłady po tym, jak rozprzestrzenił się niemożliwy do opanowania śmiercionośny wirus. Zarażeni nim ludzie jednak nie umierają od razu, przeistaczają się w niebezpieczne zombie łaknące pokarmu – ocalałych, nietkniętych jeszcze wirusem ludzi. Trwa ciągłe polowanie, walka o każdy kolejny dzień życia, o schronienie i pożywienie.
W takim świecie przyszło żyć bohaterom I tomu powieści „Żywi i martwi” Bartłomieja Kiełta „Misja przetrwanie”, Sarze i jej córeczce Alice; Evanowi wraz z dwiema dorastającymi córkami; Mikelowi oraz Johnowi. Ich drogi całkiem przypadkowo połączył ze sobą los, dając tym samym większe szanse na przetrwanie. Grupa głównych bohaterów tworzy więzi przyjaźni i być może miłości. Stanowi też swoistą ostoję wartości, o których zdają się zapominać ocalali ludzie – w utworze pojawia się pełno czarnych charakterów. Szabrownicy, bandyci to dodatkowe zagrożenie, oprócz zombie.
Mamy zatem odwieczną walkę dobra – choć stojący po stronie dobra John do świętych nie należy – ze złem. Czy zawsze dobro wygrywa?