To prawdopodobnie pierwsza książka napisana przez osadzonego przy świetle żarówki w toalecie więziennej celi. Rękopis powstawał blisko rok, bez dnia, a raczej nocy, przerwy, bez pomocy korektora, redaktora i podstaw edukacji pisarskiej. Jednak ani jedna strona, ani jedno zdanie nie zdradza, że jest to książka amatora. Jej język, melodyjność, bogactwo form, autentyczność przekazu każe myśleć, że to fachowo skrojona propozycja wydawnicza, a nie literacki debiut, wydany samodzielnie przez autora.
Będzie dobrze czyta się jednym tchem. To autobiograficzna opowieść, która wciąga, niepokoi, intryguje.
Jak pisze sam autor, książka jest próbą rozliczenia się z przeszłością i publicznym wyznaniem win, ale niesie w sobie również ważny, uniwersalny przekaz...