"Napisałem tę książkę, bo nie za bardzo mi się podoba model społeczeństwa w którym transseksualne dziewczęta golą brody, a chłopcy bawią się lalkami. Wpatrując się w postać świętego Józefa jaką znam z Biblii, widzę go jako kogoś, dla kogo własna męskość i tożsamość nie jest ciężarem nie do uniesienia, ale podnoszonym ciężarem, który czyni go atletycznie silniejszym, także duchowo. Widok mężczyzny, trzymającego druty na których robi z wełny skarpety jakoś mnie nie fascynuje, ani widok kobiety która trenuje boks. Gdyby Jezus żył w XXI wieku, zapewne nie opowiedziałby przypowieści o synu marnotrawnym, tylko o marnotrawnym ojcu, albo zaginionym ojcu lub o ojcu, który nie wie, że jest ojcem. W końcu Jezus nauczył apostołów modlitwy, która zaczynała się od słów: OJCZE NASZ! Dlaczego? Thomas Wolfe twierdzi, że najgłębszym poszukiwaniem człowieka, jest poszukiwanie ojcostwa, ale nie tyle ojcostwa biologicznego, lecz poszukiwanie ojca, jako obrazu mądrości i nigdy nie załamującej się siły, siły, która pozwala nawet po klęsce się podnosić z wiarą. Ojcostwo bowiem jest męstwem nie tylko bycia, co nade wszystko bycia mimo rozpaczliwej trwogi. Wśród wielu zagrożeń ojcostwa, które są porażką dla współczesnych mężczyzn, istnieje droga zwycięska, którą wyznacza skromny budowniczy sprzed dwóch tysięcy lat, święty Józef".