Wszystko zaczyna się od SMS-a: Wylie, błagam, pomóż mi. Wylie nie rozmawiała z Cassie od ich ostatniej kłótni ponad tydzień temu. Ale to nieistotne. Cassie ma problemy, więc Wylie postanawia uratować swoją najlepszą przyjaciółkę przed nią samą. Ale tym razem jest inaczej. Zamiast powiedzieć Wylie, gdzie jest, Cassie wysyła tajemniczo brzmiące wskazówki. W dodatku nie prosi jej, żeby przyjechała sama, tylko wysyła do niej Jaspera. Wylie nie ufa chłopakowi, który sprowadził jej przyjaciółkę na złą drogę, ale nie ma wyboru - musi z nim jechać. Odnalezienie Cassie bardzo szybko przeradza się z trudnego zadania w niebezpieczną misję. Im dalej jadą na północ, w głąb gęstych lasów Maine, tym silniej odzywa się w Wylie przeczucie, że coś jest bardzo nie tak. Czego Cassie im nie mówi? I czy odnalezienie jej nie będzie dopiero początkiem czegoś znacznie gorszego?
Bardzo bardzo bardzo jestem pozytywnie zaskoczona. Wypożyczyłam ją w sumie dzięki intrygującej okładce i nie spodziewałam się, że znajdę tam taki skarb. Niesamowite zwroty akcji, miły język, no i jeszcze raz AKCJA, bo w tej książce się dzieje i dzieje. Świetne zakończenie, które powaliło mnie na łopatki. Czekam i będę czekała niecierpliwie na kolejną część!