Jerzy Sosnowski w najlepszej powieściowej formie, za którą pokochali go czytelnicy „Apokryfu Agłai”.
Wspomnienia nigdy nie będą tak słodkie i pełne jak te z pierwszych wakacji. Jarko Wolski pędzi pociągiem przez Polskę do sanatorium w Kołobrzegu. Na szczęście nie jest sam – w nierównej walce z groźnym wszechświatem towarzyszą mu rodzice. W bujnej wyobraźni chłopca, który marzy o tym, by zostać pisarzem, nawet leniwy krajobraz za oknem jest jak preria lub pustynia Gobi, a pociąg może wywieźć ich w każdej chwili w nieznane, niebezpieczne miejsca. Nostalgiczna podróż dorosłego już Jarosława do wspomnień tamtego lata, przywołuje czas chłopięcych tęsknot i pragnień, gdy wszystko jest jeszcze obce i pociągające zarazem, a pytania, na które szuka się odpowiedzi, wydają się najważniejsze na świecie. Jerzy Sosnowski bawi się z narracją, wchodzi w dialog z czytelnikiem, łamie strukturę czasu i pamięci, zacierając granice między snem, a jawą.
„Nie, synku - roześmiał się Tata. Sowy śpią w dzień. Jarko zastanowił się (siedzieli wtedy na kamieniach, którymi zarzucona była plaża na końcu miasta). To skoro śpią w dzień, to może i śnią w dzień? - zapytał. Może i śnią - mruknął Tata, któremu też się zachciało spać. Tato, a skoro one śnią w dzień, to nasza jawa jest snem sów, prawda? A jawę sów my z kolei śnimy, kiedy nocą kładziemy się spać?” (fragment) [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.