[dodaj komentarz]

Komentarze do książki Dawca

Dodano: 09 XII 2012, 11:06:33 (ponad 12 lat temu)
0 0
Na stacjach benzynowych najpiękniej jest o zmierzchu. Kuszą czerwonym, zielonym, niebieskim, gorącą kawą z plastikowego kubka. Można pić opierając łokcie o stolik i gapiąc się na rzekę, podczas gdy radio wypuszcza najgłupsze piosenki świata, a każda o miłości. Droga jest rzeka a samochody rybami. Ryby nie czują, nie maja wyobraźni. Należy znać ich zwyczaje, ale nie można się gniewać, kiedy zabijają...
Uliczne sygnalizatory wieczorem mają barwę uciskającą ośrodek nostalgii. Na ich drżących stalowych ramionach przysiadają anioły, by zarzucać sieci. Zwłaszcza w wietrzne kwietniowe wieczory, kiedy zapachy eksplodują nad asfaltem. Spaliny wymieszane ze świeżą trawą i wysychającym kurzem. Chciałoby się całą noc jeździć po estakadach, słuchając tylko szumu ciepłego i zimnego powietrza oraz jęku karetek. Odebrać błogosławieństwo od dworcowych prostytutek, zajrzeć w otwarte okna podmiejskich pociągów. Wypaść na obwodnicę, przebić kurtyny dymu z płonących pomarańczowo łąk. Zapolować na lądujące samoloty, schodzące łagodnie tuż obok. Dogonić kilka dawniejszych obrazów.
Nostalgia się wzmaga, trzeba by gdzieś dojechać, do kogoś zagadać, ale co powiedzieć i komu? Już lepiej ocierać się o ryby, śledzić ich ruchy, zaglądać do trzewi. W każdej siedzi Jonasz, który drażni jej podniebienie . Na skrzyżowaniu nie patrzę im w oczy, po co? Oni patrzą. Zajmuję im miejsce w kolejce do nieba. Jestem ich mitem, jeźdźcem bez głowy, czarnym rycerzem, Don Kichotem z La Manchy, człowiekiem w żelaznej masce, tancerzem dance macabre. Jestem kotem z Cheshire, a oni zwykłą talią kart. Kiedy zmieniam się w uśmiech bez kota, wybałuszają swoje rybie oczy.
Najlepiej robić to dwójkami. Można wtedy kontem oka zobaczyć siebie w tamtej sylwetce, odbijającej na sobie światła latarni. Siać postrach wśród ławic, burzyć ich szyki, uciekać, uciekać.
Nocne spotkania pod światłami. Cześć, cześć, zmiana świateł i strzał adrenaliny. Pierwsze dwa skrzyżowania to rekonesans, flirt, niby nam nie zależy, ale czemu nie, jak ty to i ja. Potem bracie! Koło w górę i balans na cienkiej granicy między błazeństwem a katastrofą. W głowie ujada strach, najlepszy przyjaciel człowieka. Rwą się anielskie sieci. Jeszcze nie, jeszcze nie teraz! Nagle się kończy, jeden w lewo drugi w prawo, zwalniam o połowę, potem jeszcze o połowę, wracamy do żon, do dzieci do domu. Znowu. Część mnie jeszcze nie duża, leży w małej ciemnej jamie, wygrzebanej w ziemi razem z innymi. Z większością.
Oceniam książkę na: 6.0
Wszystkich komentarzy: 1

Komentarze użytkowników Facebooka

Informacje

Tutaj wyrazisz swoją opinię, która może zachęcić innych do przeczytania tej książki.

W komentarzach nie wolno zadawać pytań. Służą do tego tematy dyskusji. Niezastosowanie się będzie skutowało usunięciem komentarza.