Longin razem z babcią i wujkiem wyrusza na Mazury, gdzie rozkręca interes z witaminizowaną karmą dla łabędzi (ale psst, nikt nie musi wiedzieć, że to zwykłe kulki z chleba). Z rodzicami i Bracholem jedzie do Paryża, bo jakimś cudem udaje im się dostać paszporty (smutny pan w okularach musiał chyba przysnąć). A na koniec wyjeżdża z kumplami nad morze i od razu zachodzi za skórę kierownikowi kolonii (który sięga mu do pasa…).
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: