FRAGMENT KSIĄŻKI:
Lhanni stała prosto i przypatrywała się falom, roztrącanym na boki przez wąski dziób statku, Kashquan usiadł zaś na burcie i wygrzewał się w słońcu niczym kocur.
- Jakim jesteś genasi, Kashquan? – zapytała nagle blondynka, podchodząc do mężczyzny.
- Głodnym, zmęczonym, nieogolonym od dawna... – odpowiedział po chwili namysłu zapytany, co spotkało się ze spojrzeniem pełnym wyrzutu.
- Wiesz, że nie o to pytałam.
- Naprawdę? Zdawało mi się, że wszystkie odpowiedzi spełniają założenia twojego pytania.
- Jaki jest twój Element?!
- Ach, to...
- No więc?
- Powietrze i Niebo. Jestem Niebiańskim Genasi.
- Więc powiedz mi, genasi... – odezwał się nagle Jijirei, który znowu ochłonął nieco – ...czy możesz użyć swoich wspaniałych, genasich czarów, by pchnąć nasz jacht trochę do przodu? Bo wnioskuję, że niedługo tylko to nam pozostaje – zbliża się cisza.
- Hmmm... – zamyślił się Kashquan, a jego oblicze przybrało nieprzeniknioną maskę. – Zastanowię się. A jest może szansa na posiłek?