Nowa książka Artura Domosławskiego to wielka panorama globalnego Południa i zbiorowy portret ludzi bez głosu i reprezentacji. Przegranych, poniewieranych i wydziedziczonych. Autor sięga po historie z różnych kontynentów i dekad, odsłaniając głębokie źródła współczesnej wędrówki ludów.
W Kolumbii wojsko morduje młodych mężczyzn z dzielnic biedy, aby podnieść statystyki „wojny z terrorem” i otrzymać premie finansowe. W Brazylii drobni sklepikarze zrzucają się na odstrzelenie „mętów” – bezdomnych dzieci, śpiących na schodach świątyni. W Kenii brytyjscy kolonizatorzy, ponad dekadę po Holocauście, uruchamiają obozy koncentracyjne, poddając dzieci Kikujów śmiertelnym „szczepieniom”. Na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich wojsko utrudnia rdzennym mieszkańcom dostęp do wody i zakazuje gromadzenia deszczówki. Kobiety w Ciudad Juarez znikają, ponieważ… są kobietami. W dalekiej Mjanmie dokonuje się ciche ludobójstwo na narodzie Rohingjów, o których większość ludzi Zachodu nawet nie słyszała.
Notes Artura Domosławskiego wypełniał się przez lata historiami przemocy i wykluczenia. Razem z nim odwiedzamy miejsca odległe od siebie o tysiące kilometrów: Kolumbię, Brazylię, Meksyk, Palestynę, Egipt, Sudan Południowy, Kenię, Tajlandię i Myanmar, za każdym razem poznając nowy sposób, w jaki – będąc człowiekiem w XXI wieku – można cierpieć i zadawać ból. Te historie – ułożone jedna przy drugiej – łączy, mimo pozornych różnic, intymna nić. Nieważne w jakim języku mówisz, jeśli jesteś „nagim życiem” w rękach tych, którzy mają władzę, możesz zginąć, zniknąć, zostać zepchniętym do roli „podczłowieka”. Globalizacja i homogenizacja objęła nie tylko rynki finansowe, ale też biedę, rozpacz i śmierć.
W lekturze tej książki nie chodzi jednak tylko o przyglądanie się, o dreszcz przerażenia, a nawet o odruch empatii. Domosławski nie jest sentymentalny i nie pozwala na naiwną lekturę. Nieszczęścia jakie dotykają bohaterów jego opowieści nie są jakimś „obiektywnym” zrządzeniem losu, lecz skutkiem decyzji prześladowców, a także politycznych i ekonomicznych interesów tych wszystkich, którzy na dokonujące się na ich oczach dramaty patrzą i milczą. Czy w historiach z tamtego świata nie odnajdziemy czasem naszych śladów? Czy w beztrosko zarysowanych granicach, w tradycji eksploatacji, w wyciętych lasach, w waśniach plemiennych nie odnajdziemy czasem tropu prowadzącego nas z powrotem do miast bezpiecznego, dostatniego i zadowolonego z siebie Zachodu? Do Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia? [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.