Kiedyś Ryszard Kapuściński napisał: „Podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.”
Podoba mi się ta myśl i całkowicie się z nią zgadzam. Podróż jest jak piękna baśń, w której wiele się dzieje. Jest dużo dobra, ale też zjawiają się „złe wróżki” i trzeba być na to zawsze przygotowanym. Tą nieuleczalną chorobą, jaką jest zamiłowanie do podróży, zaraziłam się we wczesnym dzieciństwie… Podróżuję w wolnym czasie i nie wybieram jedynie znanych kurortów, ale miejsca niezwykle, malownicze. Zachwyca mnie natura, świadectwa przeszłości. Czasami wydaje mi się, że mogłabym zamieszkać w jakimś starym zamku, otoczonym przepięknym, tajemniczym parkiem.
Wciąż poznaję nowe zakątki naszego kraju i świata, ich osobliwości i niezmiernie mnie to fascynuje, a potem o tym czasem piszę. Mówi się, że życie człowieka jest ciągłą wędrówką, przemieszczaniem się, poznawaniem siebie i innych, podziwianiem świata. Literatura dostarcza wielu przykładów bohaterów, którzy decydowali się wyruszyć w drogę, a ja zabieram Cię, Drogi Czytelniku, w poetycką podróż do miejsc, które w ostatnich latach odwiedziłam i które dostarczyły mi niesamowitych przeżyć. „A kto podróżuje, ten dwa razy żyje”, jak powiedział Hans Christian Andersen.