Powieść science-fiction, doskonała baśń, czarna groteska czy też po prostu humoreska? Bez względu na to, do jakiego gatunku literackiego ją zaliczymy, jasno pokazuje nam, jak w chwilach, kiedy chodzi o nasze życie, bardzo szybko przełamujemy własne uprzedzenia i stereotypy. Jesteśmy gotowi złamać wszelkie własne zasady, którym od lat hołdujemy, aby oddać własną przyszłość w ręce człowieka na co dzień godnego pogardy. Wprost nienawidzimy go, przeklinamy, a widząc na ulicy po wyjściu z kościoła, w myślach opluwamy.
W książce tej sprawdzają się powszechnie znane nam dwa bardzo stare powiedzenia: przysłowie "tonący brzytwy się chwyta" i doktryna Machiavellego "cel uświęca środki". Nawet najwięksi "Panowie" tego świata w obliczu zagrożenia są w stanie znosić impertynencję, grubiaństwo, bezczelność, aby tylko ratować swoje komfortowe życie.
Być może właśnie tak będzie wyglądał koniec naszej egzystencji. [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.