Dodano: 02 I 2017, 17:49:03 (ponad 8 lat temu)
Po książkę "Niebezpieczne kobiety" sięgnęłam (jak chyba większość jej czytelników)ze względu na opowiadanie nawiązujące do cyklu Pieśń Lodu i Ognia Martina. Poziom opowiadań jest bardzo zróżnicowany (jak zwykle bywa w tego typu dziełach). O części autorów wcześniej słyszałam jak Abercrombie czy Sanderson, jednak miałam wcześniej styczność jedynie z powieściami George'a Martina i Carrie Vaughn.
Najbardziej przypadły mi do gustu opowiadania: "Cienie dla Ciszy w Lasach Piekła", "Dziewczyna w lustrze" oraz "Piekło nie zna furii" ze względu na atmosferę grozy, która występuje we wszystkich trzech utworach. W mojej opinii całkiem dobrymi opowiadaniami są także: "Moje serce też jest złamane", "Dłonie, których nie ma", "Bombowe laski", "Wiem, jak je wybrać", "Królowa na wygnaniu" oraz "Druga arabeska, bardzo powoli". Zawiodłam się natomiast, wychwalanym przez wiele osób Abercrombiem, którego opowiadanie było miejscami dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Szczególnie drażniły mnie w nim przydługie zdania, które kończąc czytać zapominałam jak się zaczynały i co tak naprawdę miały przekazać. Do gustu nie przypadły mi również: "Prawiczki", "Ogłaszając wyrok", "Imię bestii" oraz "Opiekunki".
Co do "Księżniczki i królowej"... Spodziewałam się więcej po tym opowiadaniu. Nie przeczę, że jest to gratka dla fanów Pieśni Lodu i Ognia, jednak natłok imion, nazwisk i zdarzeń był moim zdaniem dezorientujący. O ile w książkach mamy styczność z bohaterami przez wieele stron i w którymś momencie zapamiętujemy kto jest kim dla kogo o tyle w opowiadaniu połapałam się dopiero pod koniec.
Podsumowując, moim zdaniem warto przeczytać "Niebezpieczne kobiety" choćby dla tych kilku naprawdę dobrych opowiadań oraz, będąc fanem Martina, "Księżniczkę i królową" ze względu na nawiązywanie do słynnego cyklu.
Oceniam książkę na: 4.0