Każdy z nas, nawet jeśli nie pozostało mu nic innego, posiada przynajmniej swoją wieczną wioskę. Nie, nie tę, w której się urodził albo mieszka, lecz wieś własnych wspomnień i snów. Mieszkają tam zazwyczaj najróżniejsze obrazy i cienie, prześcigają się namiętności i pragnienia, zwierzęta i ludzie, roznoszą się melodie, a nawet zapachy. Czasem pojawiają się przypadkowe słowa, dzwonią nieznane znaki i dzwony, kłębią się takie energie, że człowiek długo nie może oprzytomnieć na jawie. A jeśli nie zdoła się powstrzymać – lub raczej będzie wolał swoją wieczną wioskę niż tę, w której się urodził albo mieszka – wtedy zmienia się w jawnie śniącego i podświadomie kieruje się w stronę nieba.
Te opowiadania opisują właśnie takich ludzi. Nie wiem, jak nazywa się ich wieczna wieś, ale miastem, w którym ich spotkałem, był Łom, znikający obecnie nad rzeką o tej samej nazwie i mitycznym Dunajem.