21 opowieści z przaśnych czasów komuny i przaśnej teraźniejszości. Figle harcerzy na obozie, pochlanki młodzieży wiejskiej w akademiku, hotelowe wywczasy w Egipcie i podróż pociągiem stanu wojennego. Wszystko to obserwuje lubieżne oko, wyłapując najbrudniejsze szczególiki. Oto codzienny realizm badziewiackich ziomków, których swawole cielesne i konsumpcyjne nierzadko kończą się pawiem. Każda opowieść to perełka ciężka do strawienia, a zatem: niesmacznego!
„LECĘ CIĘŻKĄ NOCĄ AIRBUSEM, KRAJ W GRUDNIOWEJ ZAMIECI. NA POKŁADZIE RÓŻNE JĘZYKI SŁYSZYMY. W POLSKIM KASKADA KUREW I CHUJÓW. SĄ NIEMOWLAKI. NA RAZIE SIĘ DRĄ TYLKO. ALE NIEBAWEM WARCHLAKI ZNAD WISŁY ROZPOZNAWALNE BĘDĄ, JAK ICH OBECNIE DOROŚLI KRAJANIE…”
Każdy, kto z przyjemnością czytał „Zapiski starego świntucha” Charlesa Bukowskiego, z entuzjazmem zanurzy się w lubieżnych opowiastkach Krzysztofa Mielewczyka. Stylizowane nieco na gawędę szlachecką, pełne inteligentnego humoru historyjki dostarczą czytelniczej frajdy smakoszom gatunku. Ubawiłem się setnie tą prozą. Jest tu coś z perwersji i obsesji Bukowskiego, ale i coś z poezji opowiadań Hrabala. Gdyby Tarantino znał Mielewczyka, mógłby zrobić z tego materiału niezły film. Sęk w tym, że nie zna. Tym gorzej dla Tarantino. - Krzysztof Skiba
Pisać na poważne tematy lekko, ale mądrze, a przede wszystkim dowcipnie, to niełatwa sztuka. „Lubieżna częstotliwość” zadowoli nawet najbardziej wybrednych miłośników nienudnej prozy. Polecam. - Maciej Pieprzyca
Od Autora: Urodziłem się na Łąkowej, w gdańskiej dzielnicy „długich noży”. Dorastałem w świecie sportu i ulicznego gangu. Słuchając jazzu, Marleya i Sex Pistols, punkowałem w słynnej sopockiej „Załodze”, a pierwsze pieniądze zarobiłem nocną porą, machając pałkami na perkusji w legendarnym Deadlocku i łopatą przy wyładunku węgla na kolejowej bocznicy. Studia dziennikarskie na „czerwonym uniwersytecie” – Śląskim w Katowicach – okadziłem pracą magisterską o Günterze Grassie. Świętych krów nie uznaję, co ostatecznie poskutkowało pożegnaniem z radiem publicznym. Media zamieniłem na powrót do korzeni, natury i sportów ekstremalnych. Ale wieloletnia przygoda z dziennikarstwem śledczym zaowocowała pisaniem. To kwintesencja pół wieku obserwacji rzeczywistości, brutalnej, śmiesznej, żałosnej, twardej i ckliwej. Świadomie używam języka, który więksi niż ja znawcy określają jako radiowo-barokowy, czyli szybki i z rytmem. Z przystankami na przemyślenia. Jak moje życie, nie do końca prawdziwe. [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: