"- C... Co... co się stało?
- O Jezus, proszę pani - krzyknął barman. - Jakiś wariat podszedł do pani od tyłu i strzelił prosto w potylicę! O Jezus... O Jezus...
Usiłowała dotknąć rany.
- Na szczęście sklejono mi kości klejem Western Chemicals. Mam pancerną czaszkę.
- Proszę nic nie mówić - odezwał się paramedyk. - Muszę zrobić zastrzyk.
- Żadnych zastrzyków. Jestem uwarunkowana.
- Nie przeżyje pani!
Podniosła się z podłogi, choć w głowie jej wirowało. Lecz stała pewnie, policjanci na wszelki wypadek trzymali wyciągnięte ręce, gdyby miała zemdleć. Nie mdlała.
- Ach, wielkie mi coś. Strzał w potylicę - rzuciła od niechcenia. - Co piątek mi się to zdarza. PMS jest gorszy, za to na szczęście raz w miesiącu."
Dodał:
Katia
Dodano: 21 XII 2017 (ponad 7 lat temu)