Cytaty z Raz... dwa... trzy... do rodziny trafisz... Ty!
"Chociaż nie zawsze tak się dzieje. Przekonał się o tym znany, warszawski adwokat, który organizował przekazywanie dzieci nowym rodzicom, nakłaniając matki do podawania w urzędzie stanu cywilnego fałszywych danym. Inkasował za tę usługę pięćdziesiąt tysięcy złotych. Sprawa się wydała, gdy jedna z matek postanowiła odzyskać dziecko. Nie było to już możliwe, bo małżeństwo, zaraz po odebraniu dziecka ze szpitala i załatwieniu metryki, na stałe wyjechało za granicę."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 12 II 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Na karę dwóch lat więzienia, w zawieszeniu na trzy lata, wrocławski sąd skazał kobietę, która za trzynaście tysięcy pięćset złotych, kupiła chłopca od klepiącego biedę małżeństwa. Matka w czasie ciąży posługiwała się dokumentami tej kobiety. Przedstawiła je także w szpitalu. Niedoszła matka odebrała dziecko zaraz po porodzie, ale niedługo cieszyła się macierzyństwem. Ktoś życzliwy zawiadomił policję, że jedna pani była w ciąży, a po dziecku ani śladu. „Pewnie je sprzedała, albo nie daj Boże, w reklamówkę wsadziła i wrzuciła do kosza”. Policja szybko ustaliła przebieg zdarzeń. W efekcie zapadł wyrok także dla rodziców chłopczyka – dwa lata, w zawieszeniu na pięć. Dziecko zostało umieszczone w domu małego dziecka na czas wyjaśnienia jego sytuacji prawnej."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 12 II 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Do maleńkiej, dopiero co urodzonej dziewczynki zostały złożone dwa wnioski o jej przysposobienie. W dwóch różnych sądach i w dwóch różnych miastach. Obydwa sądy zezwoliły obu rodzinom na osobiste kontakty z tym samym dzieckiem. Skandal był na cały kraj. Panie dyrektorki, jedna z ośrodka adopcyjnego, druga – właścicielka zakładu, wtedy jeszcze interwencyjno-preadopcyjnego, stanęły murem za rodziną przez siebie zakwalifikowaną. Grzmiały, jak ksiądz w czasie niedzielnej sumy, że taka sytuacja jest skaraniem boskim i nigdy nie powinna się wydarzyć. „Dziecko to przecież nie jest paczka ani tobołek, że można tak sobie przyjechać i zabrać” – wyjaśniała dziennikarzom, pani dyrektor ośrodka adopcyjnego."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 12 II 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Stowarzyszenie prowadzące zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy w piśmie do nas przesłanym próbowało przekonywać, że pani dyrektor jest niesamowitym fachowcem i tylko przedstawiała jasną i klarowną sytuację zdrowotną dziecka. Według stowarzyszenia, zakład nie zajmuje się adopcjami, jedynie współpracuje z ośrodkami adopcyjnymi. Pani dyrektor, jako opiekun prawny dziecka jest emocjonalnie z nim związana i odpowiedzialnie pełni tę funkcję, mając na uwadze dobro dziecka, nie tylko w chwili obecnej, ale także w dalekiej przyszłości."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 12 II 2014 (ponad 11 lat temu)