"Ta mała burza wywołana przez Walasików była, w ocenie Stanisława, konieczna, by nikt nie dobrał się do dania głównego, jakim byłoby wyjawienie światu rzeczywistego powodu wyjazdu Michała z Krakowa i przez to ściągnięcie na ich rodzinę większych gromów. I choć wtenczas Stanisław myślał, że wyświadcza synowi wielką przysługę, Michał uwikłany w te kłamstwa, pragnął tylko, by kiedyś się skończyły. Był zupełnym przeciwieństwem swojego ojca, pełnym ideałów zwolennikiem prawdy. Z całego serca nienawidził tego krakowskiego kredensu kłamstw, fałszu, zakłamania, hipokryzji, bigoterii i obłudy. Świata, w którym przyszło mu żyć, i w którym żyło całe znane mu od dziecka środowisko. Toteż wyjeżdżając do Łodzi, obiecał sobie, że prędko do Krakowa nie wróci, choć perspektywa życia w robotniczym mieście wcale go do wyjazdu nie zachęcała."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 07 II 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Mikołaj żył swoim życiem bawiącego się młodzieńca. A Michał nawet nie wiedział, w której parafii Piotr rezydował. Wszyscy oni jednak patrzyli na Piotra zupełnie inaczej, niż by tego oczekiwał. Wszyscy doskonale grali swoje role, jak w prawdziwym teatrze. Jednak dużo bardziej poważnie, bo przecież grali swoje życie. Odgrywali siebie nawzajem według pożądanego wzorca, jednocześnie prawdziwych światu nie ujawniając. Zachowywali swe prawdziwe wnętrzetylko dla siebie, sprzedając na zewnątrz jedynie fałszywe maski. Czy jednak naprawdę pożądane, a jeśli tak, to przez kogo? Sami nie wiedzieli. Po prostu grali jak stary gramofon ze zdartą płytą Violetty Villas, stojący na ręcznie robionej koronkowej serwecie krakowskiego kredensu."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 07 II 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Sądząc po prawie całkowicie roztopionym na kredensie lodzie, ocenił, że Renata nie kontaktowała się ze światem żywych od jakichś dwóch godzin.
Starł z kredensu rozlewającą się wodę i postawił na nim trzęsącego się ze strachu kota. Otworzył lodówkę i wyjął z niej 8% śmietankę do kawy, bo mleka w lodówce nie było. Nakarmił nią kota i przygotował mu posłanie w kuchni pod kaloryferem. Postanowił podarować tego czarnuszka Joannie. Przecież sam nie będzie zajmował się kotem… W tym czasie Renata spała spokojnie. Jak nieżywa – pomyślał Tomasz."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 07 II 2014 (ponad 11 lat temu)