"Doszłam do wniosku, że tylko na Boga mogę teraz liczyć, że w nim cała moja nadzieja, nie w lekarzu, nie w operacji tylko w nim. Pogodziłam się z koniecznością śmierci i byłam spokojna, pewna, że on da mi coś więcej niż wyleczenie nowotworu i dalsze życie na tym marnym padole. Chciałam dobrze przygotować się do śmierci, przyjąć ją ze spokojem i niewzruszoną nadzieją. Okazało się, że na dnie mej duszy paliła się żywa wiara. Powróciły wspomnienia żarliwej religijności z czasów wczesnej młodości, mojego nabożeństwa do Matki Boskiej."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 13 I 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Odczuwałam ogromną ulgę, wszechogarniający spokój, kompletną obojętność wobec tego, co teraz będzie się działo. Było to niezrozumiałe, niesamowite. Jak gdyby dar życia był niczym w porównaniu z tym niewzruszonym, głębokim spokojem, który zyskałam.
Po przeżyciu koszmaru piekła, gdy znalazłam się znów na tej ziemi, odczułam spokój ducha przepełniony poczuciem stabilności, niezachwianej pewności, nieskończonego, wiecznie trwającego błogosławieństwa. Uwierzyłam, że nie zniweczy go moja śmierć, że moja świadomość będzie żyła wiecznie."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 13 I 2014 (ponad 11 lat temu)
00
"Przez gwałt, nie sprawiało mi trudności unikanie pokus w mym rozwiązłym, owładniętym seksem środowisku atrakcyjnych mężczyzn. Zamykałam oczy, kiedy na ekranie telewizora lub kina pojawiała się para w łóżku, również w książkach omijałam opisy seksu, gdyż takie sceny wzbudzały we mnie obrzydzenie, a z upływem czasu zaczęły... rozśmieszać. Stwierdziłam też, że seks przedstawiany jest na ogół jako niszcząca siła, zawsze niemal prowadząca do nieszczęścia, chociaż wszyscy uganiają się za nim. Zawód miłosny z Rajmundem wywołał we mnie uraz psychiczny."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 13 I 2014 (ponad 11 lat temu)