Autor najwyraźniej uważał, że kłopoty z jego górną kończyną, do jakich doszło kilkanaście lat po spożyciu roślin zawierających substancję o właściwościach psychoaktywnych (w tym przypadku chodzi o psylocynę) były spowodowane tymże spożywaniem. Tak należy odczytywać przesłanie zawarte w obu opowiadaniach, na które składa się omawiana pozycja. Zapewne nie dowiemy się nigdy, czy jego przeżycia opisane w części pierwszej (stymulowane przez bliski kontakt z roślinami zawierających wymienioną substancję) opowiedziane zostały wiernie i w jakim stopniu. On zarzeka się, że dokładnie wszystko tam zawarte wydarzyło się naprawdę. Gdyby istotnie tak było, to mielibyśmy do czynienia z czymś w rodzaju uwspółcześnionego paktu z diabłem. Tyle, że zapłata następowałaby jeszcze za życia tu na ziemi. O tejże zapłacie traktowałoby drugie opowiadanie, od którego całość bierze tytuł.
Jest ono zupełnie inne, niż pierwsze (przetykane refleksjami o charakterze filozoficznym) i ja osobiście mam wrażenie, iż (tu różnię się w ocenie z autorem) mogłoby funkcjonować samodzielnie. Główny bohater także wydaje się być inny. I jest to uzasadnione choćby upływem czasu, który minął od zajścia wydarzeń opisanych w opowiadaniu pierwszym. Czyta się je b. dobrze. Autorowi nie można odmówić pewnego talentu, kiedy to (między wierszami) rozprawia się z własnym (niewesołym) losem, który sprokurował sobie sam i daje to nam do zrozumienia. Nie ma tu także elementów o charakterze bez mała fantastycznym. No, chyba, że za fantastyczne uznamy funkcjonowanie służby zdrowia…
Streszczając wszystko w paru słowach, można rzec, iż w pierwszym z utworów mamy przyczynę a w drugim skutek.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: