Wszechobecny spokój działał mu na nerwy. To nie jest normalne, powiedział do siebie Dillon Reed, przemierzając hol liceum Brookwod, którego był dyrektorem. Nigdzie nie było słychać śmiechu uczniów, głośnych rozmów ani trzaskania drzwiczek szafek w szatni. Wkrótce karuzela rozkręci się na nowo, uświadomił sobie Dillon, przygryzając wargi. Każdy nowy dzień zaczynał się w ten sam sposób. Ale teraz był środowy wieczór. Po zapadnięciu zmroku uczniowie rozeszli się do domów i w szkole panowała cisza. Dillon nie miał zwyczaju szwędać się po pustych korytarzach. Wpadł do szkoły tylko dlatego, że zostawił tu portfel. Był w drodze do siostry, która zaprosiła go na kolację, a ponieważ miał jeszcze trochę czasu, przyszło mu do głowy, by przejść się głównym korytarzem i sprawdzić, czy na ścianach i szafkach nie pojawiło się nowe graffiti, co zawsze doprowadzało go do szewskiej pasji.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: