Dodano: 21 III 2013, 19:54:13 (ponad 12 lat temu)
Białe drzewo Manikowskiej, czyli matematyką podszyte wędrowanie w czasie i przestrzeni
Motyw literacki homo viator, rozumiany jako archetyp człowieka wędrowcy gości w literaturze od dawien dawna. Topos ten ma niebagatelny wpływ przede wszystkim na literaturę fantasy oraz science fiction objawiając się nie tylko w rozumieniu człowieczej wędrówki ziemskiej, ale przede wszystkim wędrówki w czasie i przestrzeni. Literatura fantasy bowiem jest źródłem szerokiego spectrum toposu homo viator w kontekście podróży w czasie zarówno w sensie metaforycznym, jak i dosłownym. Nie od dziś wiadomo przecież, że wędrówka jest silnie oddziałującym czynnikiem istoty ludzkiego przeżywania, a często nawet determinantem danych doświadczeń. Również pisarka Katarzyna Manikowska postanowiła sięgnąć do bogactw tego toposu i porwać czytelnika w podróż w czasie, przestrzeni i w głąb ludzkiego serca oraz pragnienia wolności.
Autorka zaprasza nas w fantastyczny świat podróży w czasie, w rzeczywistość rycerskiego czternastego wieku, a także w pełen refleksji świat wewnętrznych przeżyć głównego bohatera. Profesorowi matematyki i innych nauk ścisłych Przemysławowi Pakoszowi przyszło żyć w trudnej rzeczywistości stanu wojennego, która z całych sił usiłowała pochłonąć esencję wszelkiej polskości. Profesor Pakosz będąc już w stosunkowo podeszłym wieku zgodził się uczestniczyć w projekcie socjalistów, który zakładał stworzenie przez niego maszyny służącej do podróży w czasie i przestrzeni, której funkcjonowanie opierać się miało na matematycznych analizach. Zniechęcony sytuacją polityczną profesor przystał na nie tylko wprowadzenie projektu w życie, ale również na wzięcie w nim udziału wraz ze swoją córką i innymi polakami, których życie w socjalistycznej rzeczywistości było niesłychanie trudne. Jak nie trudno się domyśleć niemal wszystko udało się perfekcyjnie i szacowny profesor Pakosz wyruszył w swoją wielką podróż w XIV wiek. I de facto tutaj zaczyna się esencja historii skrupulatnie utkanej przez Manikowską. Bowiem w czternastym wieku profesor Pakosz staje się zwykłym Przemkiem, który nie tylko musi zmierzyć się z nową sytuacją życiową, rozstaniem z ukochaną córką i przyjaciółmi, ale przede wszystkim zrealizować swoją misję, którą powierzyli mu najbliżsi zanim każdy z nich wyruszył w swoją własną podróż w wymarzone miejsce w czasie. Przemko ciesząc się swoim nowym życiem postanawia je przeżyć najlepiej jak się da, w wyniku czego spotyka go wiele niesamowitych przygód, zabawnych jak i gorzkich sytuacji oraz jeszcze więcej pretekstów do refleksji nad życiem, istotą miłości, przyjaźni i samej struktury wielowymiarowości rzeczywistości. I więcej mi zdradzić nie przystoi, by nie psuć nikomu lektury tej wciągającej opowieści.
Katarzyna Manikowska stworzyła fascynującą i niezwykle wciągającą w świat przedstawiony opowieść fantastyczną. Rzeczywistość miesza się tu z odpowiednią dozą fantastyki, a dodatkowe nieco metafizyczne aspekty danych wydarzeń stają się przysłowiową wisienką na torcie. A na dodatek wszystko zostało opatrzone współgrającą do czasów i przestrzeni kompozycją językową, która sprawiała, że można było się wczuć w czytaną opowieść odnosząc wręcz wrażenie, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, albo że przynajmniej jest to możliwe.
Na uwagę zasługuje tu także sposób w jaki powieść została zakończona. Mianowicie autorka stworzyła zakończenie, które nie tylko nie daje się nazwać ani zamkniętym ani otwartym, ale na dodatek wzbudza w czytelniku ambiwalentne poczucie satysfakcji połączone z usilną chęcią przeczytania kontynuacji losów pozostałych postaci, które pojawiły się w innych wątkach powieści. Mam nadzieję, że autorka napisze kolejną tak dobrą książkę, która znów porwie mnie w swój świat pełen wyważonej fantastyki oraz wciągającej, nieprzewidywalnej fabuły.
Oceniam książkę na: 5.5